W pracy z emocjami – zawsze warto być “za pan brat”

Emocje bardzo wpływają na każdy obszar zawodowej i prywatnej współpracy. Wpływają bezpośrednio na podejmowanie decyzję i komunikację zarówno między szefem  a zespołem, jak i na relacje w samym zespole. Podobnie przecież jest też prywatnie.

Zwykle myśląc o emocjach w pracy myślimy o przełomowych lub stresujących chwilach takich jak rozmowa kwalifikacyjna, roczna, negocjacje wynagrodzenia, wszelkie większe zmiany.

Emocje zarówno te pozytywne jak i negatywne towarzyszą nam jednak na co dzień. Dobra wiadomość jest taka, że wtedy widać, że zwyczajnie nam zależy na pracy, projekcie, ludziach i sukcesie. Gorzej jeśli tych emocji by nie było – trudno to sobie po prostu wyobrazić.

Regulacja emocji

Pamiętam, jak bardzo się zdziwiłam – sama będąc już mamą moich córek i czytając książkę o dziecięcych emocjach – jak trudno nam w dorosłym życiu jest nimi zarządzać i czemu nikt nas tego obrazowo i po kolei nie uczył. Pomyślałam wtedy – kurczę czemu nie kazali mi tego czytać na studiach, czy na kursach zarządzania?

Generalnie. podobnie jak dzieci często jesteśmy w złym nastroju, gdy jesteśmy głodni, zmęczeni i niewyspani. Proste prawda? Tylko, że mały człowiek nie potrafi tym zarządzić i to my jako dorośli musimy pomóc mu poradzić sobie z tym, a sami jako dorośli – mamy tylko jedną drogę do zarządzania własnymi emocjami – samoświadomość. Nikt nam nie każe iść spać, czy jeść wartościowych posiłków – sami musimy się tym zająć, bo także ma to ogromny wpływ na naszą emocjonalność i odbiór rzeczywistości.

Udzielające się emocje

Wszyscy pewnie kojarzą mem w którym szef krzyczy na pracownika, pracownik po powrocie krzyczy na żonę, żona krzyczy na dziecko, a dziecko na kota. Emocje czy tego chcemy czy nie są udzielające -to kolejny powód dla którego warto nad nimi pracować  i być świadomym także swojego otoczenia.

Moim zdaniem to brak możliwości zarządzania emocjami  i ich współodczuwania był jednym z większych problemów w pandemii. Mailowo nie przekażemy wszystkiego – zwykle zresztą każda forma pisemna jest bardziej zachowawcza, na wideorozmowy nie zawsze jest czas i ochota, telefonicznie nie wszyscy lubią rozmawiać – chociaż uważam osobiście, że to najlepsza bezpośrednia forma komunikacji na odległość.

Pomijając więc niedopowiedzenia i wynikające z nich błędy dużym problemem było wzbudzenie pozytywnych emocji we współpracującym zespole. Dużo łatwiej wzbudzić przecież stres i presję czasu niż wywołać uśmiech na odległość i prawdziwy zapał, a nie tylko poczucie obowiązku.

Zwykle mamy przecież dużo różnych wątpliwości w codziennej pracy, zastanawiamy się czy na pewno wykonujemy swoją pracę odpowiednio dobrze, nie chcemy „palnąć” czegoś niemądrego (chociaż zwykle się okazuje, że podobne wątpliwości miało ¾ zespołu, ale podobnie jak w bajce dla dzieci „Król jest nagi” nikt nie chce wyjść przed szereg, bywa że nie chcemy okazać znudzenia. Pamiętajmy, że kultura emocji zaczyna się od nas samych

Jak sobie radzić z emocjami w pracy?

Uprzejmość a skuteczność

Bywa, że zastanawiamy się ile emocji wolno nam pokazać w miejscu pracy. Kiedy zaciera się granica między byciem ludzkim a profesjonalnym? Niedawno sama się nad tym zastanawiałam pod wpływem pewnych rozmów.

Podczas wymiany kilku wiadomości prywatnych na LI, byłam zaskoczona, że kilka osób zwróciło uwagę na to, że jestem bardzo miła. Z jednej strony było mi to przyjemnie słyszeć, z drugiej trochę się uśmiechnęłam do samej siebie w duchu, bo przecież to chyba dosyć naturalne i w zasadzie jeśli nie mam powodu być dla kogoś niemiła to nie jestem.

Żeby nie spekulować – nie zawsze oczywiście mam dobry humor, często sama dodaję sobie sporo obowiązków, więc i mi czasem baterie się rozładowują. Nie mam jednak powodu, aby wyładowywać swoje emocje na kimś innym, ale potrafię być asertywna i zwykle jestem bardzo skuteczna w działaniu.

Jest to ostatnio temat zauważalny na LI, że w świecie źle rozumianej asertywności okazywanie pozytywnych emocji budzi dużo większe zdziwienie niż negatywnych. Może warto się nad tym zastanowić?

Sama pamiętam ze swojej historii zawodowej, o ile łatwiej było mi załatwiać różne kwestie biznesowe przez odpowiednie podejście do ludzi, ale także czasem co muszę przyznać niedoszacowanie moich oczekiwań przez moich rozmówców.

Zawsze idąc na spotkania byłam dobrze przygotowana merytorycznie i pod kątem danych – widziałam, że często to  zaskakuje, bo bywało, że spodziewali się sympatycznej osoby, której w zależności od projektu odmówią, lub zgodzą się na współpracę.

Zwykle dzięki takiemu swojemu ludzkiemu podejściu szybciej i efektywniej załatwiałam różne współpracę – bo zyskałam jako osoba nie tylko taka, z którą po ludzku da się dogadać, ale która panuje nad informacjami, potrafi je dostosować i przekazać, a także broni merytorycznie swoich racji.

Tłumienie emocji

Wbrew pozorom tłumienie emocji wydaje się być łatwiejsze od ich okazywania. Taka praktyka przynosi jednak zwykle odwrotny skutek. Ignorując emocje swoje i innych w pracy, możemy przeoczyć ważne dane i popełniamy błędy, których można było uniknąć.

Nie jesteśmy manekinami, żeby unikać mimiki, ignorować ton głosu, czy udawać, że zawsze wszystko nam jedno – dopiero to jest niezdrowe i nielogiczne.

Jakiś czas temu podczas webinaru odnośnie inteligencji emocjonalnej  przypominałam, że o sukcesie działu czy firmy zwykle nie decyduje sam poziom IQ, ale właśnie inteligencja emocjonalna, którą warto ćwiczyć i dobrze ją stosować.

Warto więc być rozsądnym emocjonalnie i oprócz zdiagnozowania swoich i cudzych emocji umieć zastosować do tego odpowiednią komunikację w konkretnej sytuacji. To nie sama wiedza a odpowiednie jej dostosowanie i przekazanie potrafią zdziałać cuda. Nie jest to proste, bo jest to worek różnych umiejętności nad którymi pracuje się przecież na „żywym” materiale i w konkretnych zależnościach. Ale właśnie dlatego jest to tak ważne.

Miękka umiejętność, czy aby na pewno?

Do niedawna większość szkoleń w firmach niezależnie od ich wielkości była wybierana albo pod kątem umiejętności twardych – typu znajomość konkretnych programów, lub bardzo miękkich związanych z czasem wolnym jak układanie kwiatów, czy taniec.

Od jakiegoś czasu pozwalamy sobie także zawodowo zauważać nasze emocje, bo wiele umiejętności jest ważnych, ale warto nauczyć się także jak rozmawiać, gdy jesteśmy na kogoś zdenerwowani – niezależnie, czy jest to szef, pracownik, czy partner biznesowy. Dodatkowo sama współpraca jest niezmiernie ważna, pożądana i przynosząca ogrom korzyści, ale jej niezbędnym elementem są konflikty, które dobrze jest rozsądnie rozwiązywać.

Pracujmy więc nad naszymi umiejętnościami i emocjami, bo są bardzo ważne w naszym życiu i często decydują zarówno o jakości naszej współpracy, atmosferze i konkretnych kontraktach, niezależnie od wrażliwości, typów osobowości, czy innych zmiennych.

Tak naprawdę, wszystkie emocje są nam potrzebne – zarówno te pozytywne jak i negatywne, ale dopiero odpowiednie ich wykorzystanie nakierowuje nas na dobre tory, pozwala złapać zdrowy dystans i paradoksalnie podejmować decyzje w oparciu o konkretne dane.

Jak co tydzień zachęcam Was do ciekawej, pożytecznej lektury.  Dzisiaj, z chęcią podzielę się z Wami książką: Emocjonalna Niedostępność Bryna C. Collinsa. Jeśli chcecie ja przeczytać – napiszcie do mnie.

Przeczytaj podobne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *