Covid, praca zdalna lub hybrydowa sporo zmieniły w naszym życiu, postrzeganiu, także mam wrażenie, że w stosowaniu się do etykiety. Choć tu znaczenie ma także to, że po prostu nie każdy ją zna, albo uświadamia sobie jej rangę w relacjach biznesowych.
Sam savoir vivre wielu osobom kojarzy się dość wyniośle – z wyższymi szczeblami zarządzania, etykietą dyplomatyczną lub wielkimi galami. Tymczasem w życiu codziennym także dostosowujemy nasz strój, sposób słownictwa, zasady precedencji. Czasem w bardziej lub mniej świadomy sposób łamiemy zasady etykiety – żeby po prostu iść dalej z tematem. I to oczywiście jest bardzo w porządku – sama często tak robię.
Co do zasady – sama „sztuka życia” powinna nam ułatwiać sposób zachowania się w różnych sytuacjach.
Na co dzień poza mocno służbowymi relacjami – mało kto z nas lubi chodzić w garniturze/ kostiumie i poza ściśle wybranymi zawodami. Chociaż i tu zdarzają się wyjątki – np. u prawników – bo muszą dostosować sposób ubierania do komunikacji miejskiej – a niektórzy poruszają się hulajnogami, siłą rzeczy niektóre firmy postawiły więc na mniej formalny strój.
Warto jednak zastanowić się nad tym jak to wpływa na nasz biznes, czy postrzeganie nas jako profesjonalistów w danej dziedzinie.
Na wszystko jest czas i miejsce
Z moich obserwacji wynika, że często pod pretekstem „luzu” promuje się niechlujność i niedbalstwo. Oczywiście, że wygodniej jest nam czasem porzucić prasowanie na rzecz innych przyjemności. Moim zdaniem stosunki zawodowe – niezależnie od wykonywanych obowiązków, mówiąc o pracy „biurowej”- zobowiązują i warto wziąć to pod uwagę.
Nie chodzi mi więc o ubiór formalny – ale o zachowanie podstawowych zasad elegancji lub wyczucia. Bo nawet w zawodach bardzo kreatywnych zwykle lubimy, gdy ktoś jest ubrany po prostu „czysto” i dba o swoją higienę.
Jak byśmy nie promowali swobodnego podejścia do pracy, małej styczności z osobami z zewnątrz firmy czy przenikania się świata home office z życiem prywatnym strój ma całkiem spore znaczenie. Także a może przede wszystkim dla nas samych. Nie chodzi mi o to, aby zawsze być przygotowanym na spotkanie na wyższym szczeblu – ale nie wstydzić się być poproszonym do innego pokoju, czy kiedy mamy do czynienia z nieplanowanym spotkaniem.
Strój jest elementem naszego wizerunku i wpływa bezpośrednio na odbiór naszej osoby. W ciągu kilku sekund od poznania kogoś wyrabiamy sobie opinię, którą bardzo ciężko jest nam później zmienić. Możemy mówić o nie ocenianiu książki po okładce – ale jest to zwykły atawizm. Moim zdaniem oceniamy wszyscy – ważne jednak co zrobimy z naszą oceną, mając też świadomość, że nie zawsze musimy ją wygłaszać.
Dziwi mnie więc czasem nonszalancja z jaką ludzie biorą udział chociażby w rozmowach kwalifikacyjnych, bo niezależnie od naszych poglądów – druga strona niejako „wycenia” wartość naszego wynagrodzenia (które często jest w widełkach) – odnosząc je do naszej osoby.
Piszę o tym, bo w rozmowach z moimi klientami często słyszę, że widać od razu, że komuś nie zależy na pracy do której aplikować, bo się spóźnia, lub przychodzi bardzo niechlujnie ubrany. Lub z drugiej strony – osoba, która ubiega się o stanowisko, bierze udział w rekrutacji, gdzie osoba rekrutująca, nie wygląda na to jakby spodziewała się gościa w firmie. Nawet jeśli jedna ze stron zmieni zdanie co do współpracy – wyrabiamy sobie opinię nie tylko w stosunku do danej osoby ale także do całej firmy bądź konkretnej marki.
Dla jasności nie chodzi o gust, bo o tym się nie dyskutuje, ale o podstawowe zasady doboru swojej garderoby.
To razi wiele osób, zarówno w takich projektach jak rekrutacja, jak i spotkaniach negocjacyjnych czy sprzedażowych– gdzie także oceniamy kompetencje, szacunek do rozmówcy, przygotowanie – poprzez dobór odpowiedniego stroju do sytuacji.
Zmiana na casual, nie oznacza więc niedbalstwa. W każdej szafie przyda się dobrze dobrany żakiet/marynarka, które już dają nam zupełnie inną oprawę.
Nie będę się dzisiaj rozpisywać w tym temacie – bo jak wiecie nie jestem ekspertem do spraw wizerunku – są osoby, które znają się na tym znacznie lepiej. Nie twierdzę też, że zawsze ja sama jestem dobrze ubrana i znam swoje ograniczenia.
Zawsze warto dbać o siebie, by czuć się ze sobą samym dobrze. Zgadzam się, że w dresie też można dobrze wyglądać, a ja sama kiedy idę z córkami na plac zabaw, nie jestem ubrana tak samo jak gdy prowadzę szkolenia czy warsztaty. Nie wyobrażam sobie jednak w sytuacji biznesowej nie zadbać o odpowiednie przygotowanie merytoryczne, ale także o strój, który wiele mówi o nas samych i o podejściu do danego tematu.
Pozwalajmy więc sobie na wyrozumiałość i błędy, ale nie „podkładajmy” się i nie róbmy głupich rzeczy, które mają ogromne znaczenie w biznesie i przekładają się na jego rentowność.
Jak co tydzień, rekomenduję dobrą książkę, w mojej ocenie wartą przeczytania. Dzisiaj jest nią Ghost writer, słynna książka autorstwa Thomasa Harrisa, na podstawie której Roman Polański nakręcił swój głośny film Autor widmo.
Jeśli chcesz przeczytać tę niesamowitą lekturę proszę o priv kontakt, z chęcią udostępnię Ci ebooka.
Przy okazji ważna informacja. Na mojej stronie (wwwMonikaSkrodzka.pl) możesz zapisać się do newslettera, dzięki czemu nie przeoczysz kolejnych ebookowych prezentów, które zawsze będą już trafiać do Twojej skrzynki mailowej. Polecam, zachęcam, zapraszam 😉