Czemu tak trudno jest nam ruszyć z miejsca?

Prowadząc konsultacje zarówno z managerami, jak i pracownikami firm, a także obserwując różnych ludzi na LinkedInie, widzę, jakim problemem jest ruszeniem z miejsca. Znamy swoje mocne strony, kompetencje, mamy nawet dobry pomysł na samych siebie – jednak coś nas wstrzymuje. 

Wyjątkowość czy stagnacja?

Przekonuje się nas, że jesteśmy wyjątkowi, zwykle uważamy, że mamy wysoki poziom inteligencji emocjonalnej czy IQ. Podświadomie porównujemy się z innymi i nie wychodzimy najgorzej – w konwersacji, rozwiązywaniu problemów, komunikacji. Widzimy jednak, że nawet wśród naszych znajomych często to nie najlepiej uczący się i uchodzący za najinteligentniejszych w grupie osiągają największe sukcesy zawodowe.

Z wiekiem z jednej strony mamy pokusę odniesienia sukcesu, realizacji marzeń, z drugiej strony często inaczej definiujemy sam sukces niż kiedyś. 

Wiemy, że każde działanie wymaga konsekwencji, ale i poświęceń. Na przykład często podróże służbowe, które w młodym wieku wydają się bardzo atrakcyjne, postrzegane jako benefit samej pracy, później generują niechęć i potrzebę przynajmniej od czasu do czasu pracy w jednym miejscu – czy to w biurze, czy w domu. 

Doceniamy, że zwiedzać możemy podczas urlopu, a w trakcie pracy, goniąc ze spotkania na spotkanie, mamy dużo mniejszą motywację do cieszenia się otaczającymi widokami, szczególnie jeśli zbyt często mamy taką możliwość.

Pamiętam jak kilka lat temu byłam z mężem na Lazurowym Wybrzeżu. Do jakiej miejscowości byśmy nie pojechali było przepięknie – czyli tak jak być powinno, bo to w końcu urlop. Ale w pewnym momencie po prostu już się tym nie zachwycaliśmy. Lazurowe piękno nam się przejadło, spowszedniało. Myślę, że podobnie jest pracując w podróży – oprócz zmęczenia podróżami, po prostu, z czasem już nas to nie cieszy.

Przedkładamy więc stabilizację nad innowacyjność i podążanie za pomysłami i rozwojem, trochę w myśl zasady „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu”.

Sabotowanie naszych działań -inni też tak mają

Bywa też, że jest zupełnie odwrotna sytuacja. Zdajemy sobie sprawę ze swojej przeciętności, bo otaczamy się ciekawymi ludźmi, którzy mają dużo pasji, zainteresowań, chęci rozwoju. 

Widzimy, że są w podobnym momencie życia co my i też utknęli między marzeniami, planami a rzeczywistością. 

Społeczny dowód słuszności, mówi nam, że przecież  wszystkim jest ciężko, w bliższym, zaufanym gronie narzekamy na pracę, szefów, czy obowiązki – widzimy jednak, że „wszyscy tak mają”, a rachunki same się nie opłacą. 

Wiem, że na LI dużo osób mówi, że kocha swoją pracę, ja sama mam to szczęście, że swoją bardzo lubię. Spotykam jednak często ludzi, którzy są o krok od wypalenia zawodowego, a są to osoby bardzo dobrze wykształcone, obowiązkowe i które nie trafiły do swojej pracy z przypadku, ale mają właśnie problem z wykonaniem kolejnego kroku.

Pierwszy krok

Innym powodem tego, że nie możemy ruszyć z miejsca jest to, iż oczekujemy efektu tu i teraz. Każda akcja rodzi reakcję, ale wszystko wymaga określenia celu, strategii i czasu. Niezależnie czy planujemy zmienić pracodawcę, zawód, zmienić stanowisko pracy, czy założyć własną firmę trzeba zrobić kilka elementów aby przedsięwzięcie miało szansę powodzenia.

Znacie ten stary dowcip?

 „Icek modli się: Panie, spraw bym wreszcie wygrał na loterii.. Na co Bóg mu odpowiada: Icek, Ty daj mi szanse, Ty kup los na tę loterie… .”

Tak samo jest z każdą zmianą, aby zrobić cokolwiek, ruszyć z miejsca, trzeba zrobić pierwszy krok. 

Po pierwsze warto oszacować co chcemy zrobić. Najłatwiej z mojego doświadczenia jest to zrobić zgodnie ze SMART, czyli ustalić cel, który jest skonkretyzowany, mierzalny, osiągalny, istotny i określony w czasie. Jeśli jest to przemyślane – możemy zrobić to sami, z pomocą najbliższych lub osoby z zewnątrz łatwiej będzie nam pójść dalej.

Tak wiem, w teorii jest to bardzo proste, w praktyce, musi być dobrze przemyślane, ale działania które podejmujemy powinny być określone w konkretny sposób. No i pierwszy krok jest zwykle najtrudniejszy – czy to dotyczy działalności i rozwoju firmy, czy też aktualizacji CV, profilu na LI i wysłaniu aplikacji, lub też powiedzeniu znajomym, że jesteśmy otwarci na propozycje.

Brak konsekwencji w działaniu

Innym powodem tego, że nie możemy ruszyć z miejsca lub jak szybko ruszymy, to nagle się zatrzymujemy i nie tylko nie możemy ruszyć dalej, ale i nie bardzo widzimy w tym sens, jest ułuda, że wszystko da się zrobić szybko. Tylko konsekwencja w działaniu może zaprowadzić nas do celu. 

Znam sporo osób, które osiągnęły tak zwany sukces. Przy czym, warto pamiętać, że dla każdego może to oznaczać coś innego – dla mnie jest to albo duża satysfakcja z pracy, przy dobrych zarobkach, pozwalających na godne życie, na dobrym poziomie, albo rozkręcenie biznesu, który daje nam dobry dochód, satysfakcję i możemy pracować tyle samo lub mniej niż na etacie. 

Myślę, że większość osób prowadzące własne firmy wie o co mi chodzi. W każdym razie większość  tych osób, które ja klasyfikuję jako takie, które osiągnęły sukces, wiedzą i ich w miarę bliskie towarzystwo wie – jakim to jest kosztem, ile wymaga konsekwencji w działaniu i samozaparcia. 

Zwykle też zanim dotarli do takiego poziomu swojej pracy i satysfakcji popełnili ileś błędów, czasem porażek, ale dzięki systematyczności, rozwojowi i określeniu celu osiągnęli w końcu to na czym im zależało. Tak więc nie ważne jak jest ciężko, ważne aby było warto.

Nie ten czas

Postawię odważną tezę 🙂 Z ruszeniem zawodowo do przodu jest podobnie jak z planowaniem dziecka – nigdy nie ma dobrego momentu. Najpierw trzeba zdobyć doświadczenie, potem mamy już zobowiązania finansowe.

Czasem robimy rachunek sumienia, że kiedyś mogliśmy inaczej poprowadzić naszą karierę, lub liczymy na inną szansę, którą – nie oszukujmy się jeśli sami jej nie sprowokujemy, raczej sama się nie pojawi. Zwykle bardziej żałujemy, że czegoś nie zrobiliśmy, niż, że spróbowaliśmy, bo nawet jeśli się nie uda będziemy bogatsi o doświadczenia, a to jest bezcenne.

Tak więc nigdy nie ma dobrego czasu na zmiany, ale one są nieuniknione w naszym życiu. Nie idąc do przodu cofamy się. Jeśli więc chcemy ruszyć z miejsca pamiętajmy, że im wcześniej rozpoczniemy drogę, tym szybciej dotrzemy tam gdzie chcemy.

Czasem o tym, że nie możemy ruszyć z miejsca decyduje to, że mamy konkretne obowiązki prywatne, których nikt inny za nas nie wykona, lub nie chcemy aby wykonywał. Sama mam dwoje małych dzieci i wiem ile pracy własnej kosztowało mnie stawianie kolejnych kroków zawodowych po decyzji o założeniu rodziny. 

Kobiety w tej materii są w gorszej pozycji i czego by nie mówić, sama ciąża i pierwsze miesiące dziecka wykluczają nas na jakiś czas z pracy zawodowej. Podobnie często to na nas spada opieka nad starszym pokoleniem, jeśli wymaga tego sytuacja. Warto jednak świadomie kierować swoim życiem także zawodowym. 

Sama wiem, że wszystko jest możliwe, czasem z pewnymi zawiłościami, bądź w zwolnionym tempie, ale każdy czas można dobrze wykorzystać jeśli nie zawodowo, to rozwojowo.

Strach przed porażką

Niby to oczywiste, że nie zawsze się udaje. Żyjemy jednak w społeczeństwie, gdzie mocno promujemy sam sukces, często nie pokazując wyboistej drogi do niego. 

Widząc więc, że ludzie chwalą swoją pracę, prowadzę zyskowne firmy (albo przynajmniej na to wygląda), zastanawiamy się czy damy radę. To zupełnie normalne. 

Czasem jednak tak bardzo boimy się podświadomie tego, że się nie uda, że w ogóle nie startujemy. To irracjonalne ale tak jest.

Moim zdaniem najlepiej będzie jak zadamy sobie pytanie „no i co z tego?”. Dobrze jest brać pod uwagę oczywiście możliwość tego, że może się nie udać. Warto zastanowić się co wtedy zrobimy, jakie będą możliwości, określić swoją BATNA (najlepsze alternatywne rozwiązanie). 

Chodzi jednak o określenie realności zmiany a nie stawianie zawsze wszystkiego na jedną kartę. Namawiam na to, żeby spróbować ruszyć z miejsca przemyśleć strategię, ale liczyć siły na zamiary. 

Warto więc zawsze zadbać w miarę możliwości o poduszkę finansową i robić każdą rzecz stopniowo na miarę możliwości, ale w sposób przemyślany.

Inni mają lepiej, inni są mądrzejsi – czyli pułapki umysłu

Często myślimy, że inni są mądrzejsi. Niby jesteśmy pewni siebie i szczególne w konfliktach uważamy, że to my mamy rację. Porównując się czasem do innych, zwłaszcza wyższych rangą, czy stanowiskiem, czujemy się nieco zakłopotani. Oczywiście sama mam bardzo inteligentne osoby w moim otoczeniu, które nie lubią wychodzić przed szereg. Nie lubią prezentacji i konfrontacji, nawet jeśli mają rację. 

Warto więc moim zdaniem realnie patrzeć na swoje kompetencje – nie przeceniać ich, ale jednak doceniać. Nie ma znaczenia, czy dotyczy to umiejętności świetnego zarządzania domem, pieczenia ciast, bycia kreatywnym w myśleniu, czy prowadzenia samochodu. Każdy talent daje nam określone kompetencje, nie ma co go samemu umniejszać, a warto wiedzieć w czym jesteśmy bardzo dobrzy nawet jeśli nie jest to potwierdzone dokumentem (oprócz prawa jazdy oczywiście), a są to dobre opinie najbliższych.

Innym powodem dla którego nie ruszamy z miejsca, jest to że sądzimy, że inni mają łatwiej. Niezależnie, czy dokopujemy się do czyjegoś dzieciństwa, czy porównujemy aktualne wykształcenie, doświadczenie zawodowe, sytuację materialną, czy wspierającego partnera. Mamy co mamy i od nas zależy jak tym zarządzimy. Czasem nie ma moim zdaniem co filozofować, tylko określić realny cel i iść systematycznie w jego kierunku.

Nie wiemy jak zacząć

Dobry początek często decyduje o tym czy postawimy kolejny krok. Warto więc by był przemyślany – nie robić tego pod wpływem impulsu. 

Jeśli chcemy się przebranżowić warto postawić na własny rozwój odpowiednio ukierunkowany, jeśli zakładamy firmę na początek musimy dowiedzieć się wielu rzeczy, i być multizadaniowi, bo początkowo zwykle nie stać nas na zatrudnianie specjalistów do każdego zagadnienia. 

Natomiast chcąc zdobyć awans, lub zmienić pracodawcę – należy zrobić research tego, co powinniśmy zrobić aby ruszenie do przodu było możliwe. 

Może warto więc poczytać, popytać w najbliższym otoczeniu, zwykle nie tylko my sami mierzymy się z takimi wyzwaniami, więc wystarczy zapytać a okazuje się, że ktoś już przeszedł podobną drogą i może nam spokojnie doradzić kilka wiele wartościowych rzeczy. 

Oczywiście niezależnie od tego jak dobrze nam ktoś życzy, trzeba te informacje zweryfikować. Jeśli nikt nie przychodzi nam do głowy zawsze warto poszukać specjalisty w danej dziedzinie – wykupić konsultację.

Zwykle nie są to drogie elementy-szczególnie jeśli przygotujemy się do spotkania, a wiele dają, bo znając kierunek łatwiej nam podjąć odpowiednie działanie.

Otaczać się odpowiednimi ludźmi

Istnieje teoria, że jesteśmy średnią 5 osób z najbliższego otoczenia, z którymi najczęściej się widzimy. Może więc warto więc dbać o to, aby nasze otoczenie było odpowiednie do tego co chcemy osiągnąć. 

Oczywiście czasem zdarza się, że mamy trudne relacje z rodzicami, dziećmi, czy partnerem. Nie chodzi tu o zrywanie kontaktów. Chodzi o pewną kompensację ludźmi, których podziwiamy, szczerze lubimy, którzy działają etycznie ale są ambitni i zamieniają narzekanie w działanie. To bardzo ważne, bo daje nam to niezbędne wsparcie zarówno, gdy wszystko idzie po naszej myśli, jak i gdy mamy chwile zwątpienia i inspiruje nas do działania.

Pamiętajmy, że jedyne co mamy to tu i teraz. Przeszłość minęła, przyszłość i tak nadejdzie. Mamy więc duży wpływ na własne działanie i świadome kierowanie swoim życiem zawodowym. 

Chwytajmy więc byka za rogi, myślmy racjonalnie i działajmy, bo nic nie przybliża nas do własnego celu jak działanie w odpowiednim kierunku.


Dla wszystkich, jak zawsze w moim piątkowym biuletynie, mam ebookową niespodziankę. Rewelacyjną książkę Cherie Carter-Scott: Jeśli życie jest grą oto jej reguły. Chcesz ją przeczytać? Napisz do mnie, z chęcią udostępnie Ci ten ebook.

Przeczytaj podobne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *