🔴 W zeszłym tygodniu moja córka przyniosła do domu… jaszczurkę. Cóż posiadanie zwierzątka i chęć opieki nad nim były dość silne.
Dziewczyny zbudowały jej na dworzu „domek” z wiszącej donicy, którą umieściły w starej piaskownicy. Wszystko wyłożone trawą, z miseczką na wodę itp. Generalnie – żyć nie umierać. Uświadomiłam jednak córkom, że pomimo dobrych warunków jaszczurka może uciec. Oczywiście, były pewne, że skoro nadały jej imię i zbudowały dom – to gdzież ona będzie szła.
Rano młodsza córeczka, chciała pokazać Kropkę tacie i okazało się, że jaszczurka była sztywna (zdechła). Trochę wybiegając reakcję obiecaliśmy „pogrzeb”. Na co moja córka rezolutnie
„ale po co? Przecież nadal jest taka jaka była, w dodatku się nie rusza, to ja cały czas mogę się nią bawić..”
Szczerze mówiąc „zatkało nas” całkowicie. Po trochu ze śmiechu, a nieco z ulgi. Wytłumaczyliśmy, że jednak pogrzeb będzie konieczny.
🔴 Pomyślałam, że podobnie jest w niektórych biznesach (tak, wiem, to porównanie może zgorszyć) – dokąd się nie rozpada i można się „bawić” to managerowie, czy przedsiębiorcy cały czas próbują udawać, że nic się nie stało. Trochę śmierdzi, albo ledwo przy tej pracy można wytrzymać, ale udajemy, że wszystko jest w porządku. Trochę z nieświadomości (tak jak w powyższej sytuacji moja córka), a poniekąd ze strachu przed zmianą i przyznaniem się, że wcale nie jest tak pięknie jakbyśmy chcieli.
Nie lubię malowania trawy na zielono – bo dopiero, jak zdefiniujemy problem i uświadomimy sobie, że go mamy – możemy działać i rozwiązywać:)
