Bardziej potrzebujesz hamulcowego czy poganiacza do pomocy w realizacji swoich celów?

hamulcowy poganiacz przedsiębiorca biznes doradztwo mentoring #AkcjaRelacja #Monikapoleca

Jedna z moich klientek w tym tygodniu, z ciekawością zapytała mnie skąd biorę cierpliwość do niej i innych klientów, wciąż tłumacząc motywując i „nie obraź się Monika, ale będąc poganiaczem”:). Oczywiście, że się nie obrażę, bo od lat wiem, że moja praca w zależności od współpracy i potrzeb klientów przybiera różne role (nie zawsze nawet w sposób świadomy).

Każdy ma swoje tempo pracy, wyzwania i branżę, więc te potrzeby są po prostu różne. Do tego dochodzą zasoby, mental i cele – więc już samo w sobie robi się ogromną mieszanką.

Rola doradcy biznesowego jest jak więc jak balansowanie na linie – czasem trzeba zwolnić i pomóc klientowi spojrzeć krytycznie na swoje działania, a innym razem dynamicznie pomagać mu iść przodu. Upewnić w jego działaniach, bo skoro ryzyka mamy oszacowane i zaczynamy w miarę bezpiecznie to wychodzenie spoza strefy komfortu jest konieczne. Nie jest jednak skokiem na głęboką wodę – bo jestem fanką testowania i małych, ale regularnych i konkretnych kroków.

Niemniej osiąganie mam wysoko w swoich talentach, więc – tak -zwykle jest ambitnie i trochę poganiam, bo bez przemieszczania się do przodu, samoczynnie byśmy się cofali, bo wszystko płynie. Zresztą te konsultacje są po to, żeby był progres – więc działania są koniecznością:)

W każdym razie zwykle mamy tendencję do mierzenia innych swoją miarą, więc moja klientka była bardzo zdziwiona, gdy powiedziałam, że nie zawsze pełnię rolę „poganiacza”, a dość często „hamulcowego”. Tak czy inaczej zwykle jestem sparing partnerem, który daje swoją perspektywę, pomaga ruszyć z miejsca, realizować cele klienta, dając wsparcie i konkretne narzędzia.

Hamulcowy – zatrzymaj się i pomyśl

Rola hamulcowego polega na wstrzymaniu działań, które mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Przenalizowaniu ryzyk, by działania były sensowne i w miarę przeliczone. Często przedsiębiorcy, i to nie tylko z młodymi i dynamicznymi firmami (bo moimi klientami są zwykle osoby z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem zawodowym), wpadają w pułapkę nadmiernego pośpiechu i okazji. Podejmują decyzje bez dokładnej analizy, próbując zrealizować zbyt wiele zadań jednocześnie. W takich sytuacjach przydaje się neutralne spojrzenie z zewnątrz, by pomóc odsiać ziarno od plew – bo przecież decyzja zawsze i tak należy do klienta.

Kiedy potrzebny jest hamulcowy?

Zbyt szybkie skalowanie biznesu – firma osiąga pierwsze sukcesy i właściciel chce szybko zwiększać skalę działalności, np. otwierając nowe lokalizacje czy zwiększając produkcję. Bez solidnych fundamentów może to prowadzić do problemów finansowych i operacyjnych. Tu niestety świat internetu nie jest bez winy, bo bardziej widać to co ktoś osiągnął, niż jego drogę. Nastawienie na szybkie wyniki, pasywny dochód (którego w zasadzie niema – choć tak da się zautomatyzować i zoptymalizować wiele elementów, by nie być niewolnikiem pracy), działania wizjonerskie nie poparte doświadczeniem, lub widmo okazji.

Na przykład restauracja, która zdobyła popularność w jednej lokalizacji i chce otworzyć kolejny – zwyczajnie musi przeliczyć rentowność, sprawdzić lokalizację, koszty i kompetencje rekrutacji i pracowników, łańcuch dostaw. Zwykle sam pomysł jest dobry, ale kluczowe jest nie otwarcie samej restauracji a chociażby wybór lokalizacji (najpierw jednej, a w perspektywie większej ilości, by móc to naturalnie skalować).

Błędy odbiją się nie tylko bezpośrednio na finansach, ale też na marce pierwszej lokalizacji, więc działania są kluczowe, dlatego trzeba do nich podchodzić racjonalnie a nie intuicyjnie (co często miało miejsce przy pierwszym biznesie).

No i układając plan rozwoju warto wziąć pod uwagę kilka prognoz. Oczywiście, że robimy wszystko by zrealizować tę najbardziej ambitną i rentowną, ale powinno być to wyliczone na tyle, by nie ulegać presji i mechanizmowi utopionych kosztów.

W tym tygodniu miałam kolejną sytuację, w której byłam hamulcową projektu mojego klienta. Pomysł świetny, ale dopiero po przerozmawianiu i znalezieniu dużej ilości słabych punktów, zrealizujemy go zupełnie inaczej, niż on początkowo planował. Tak by móc przetestować i dopiero wejść w pełni, gdy okaże się rentowny. Więc to nie parkowanie – a hamowanie:) Rozwój wymaga ryzyka i podejmowania nowych działań – tak to jest w biznesie. Na szczęście można je zracjonalizować i ustalić próg wyjścia (co jest bardzo ważne).

W końcu Ty też na pewno znasz „pewniaki”, które przecież „same” miały się sprzedać. Nie – nic samo się nie sprzedaje – to proces, który trzeba opracować i wdrożyć:).

Jak działam jako hamulcowy? Najprościej jak się da:)

-analizuję sytuację – także wprowadzając narzędzia oceny ryzyka, np. analizę SWOT, analizy finansowe czy modele scenariuszowe.

-zadając krytyczne i często niewygodne pytania-„Czy to naprawdę najlepszy moment na taką decyzję?”, „Jakie ryzyko ponosimy?”

-pomagam w priorytetyzacji – często ustalając konkretny termin na start i plan na wdrożenie i podwaliny do tej realizacji.

Nikt nie wie wszystkiego, to moi klienci są specjalistami w swojej dziedzinie, ale dzięki zaufaniu i racjonalizmowi – działamy przecież do jednej bramki – i w dodatku, robimy to bardzo skuteczne.

Na marginesie jeden z klientów w tym tygodniu pół roku temu zaczynając pracę ze mną miał kilka celów ale chciał się mocno skupić na marketingu. W międzyczasie okazało się, że musieliśmy dużo rzeczy włożyć w ułożenie procesów i analizę (co też było jego celami, ale umówmy się, nie tak pociągającymi dla niego samego), sam w tym tygodniu (kiedy już ja chciałam wrócić do jego celów – bo przecież to robimy, tylko ułożyliśmy priorytety), powiedział:

„Monika, nigdy tyle nie analizowałem, nie wiem, co ze mną zrobiłaś, ale wiem, że to konieczne. Tak – idziemy w marketing, ale jeszcze zróbmy analizę…”.

Tak więc to często wzajemne wsparcie i zmiana myślenia – po obu stronach, bo przecież ja też cały czas się uczę, by realnie wspierać moich klientów.

Więc nie chodzi o hamowanie zupełnie, ale czasem parkowanie po to, by ułożyć pilniejsze rzeczy.

Poganiacz – działaj szybciej, więcej i pewniej siebie

Z drugiej strony dość często jestem poganiaczem:). Chociaż tak – pewnie to brzmi strasznie. W ciągu ostatnich 2 tygodni 2 niezależne osoby uznały w końcu, że muszą się bardziej chwalić tym co robią. Tak mam wspaniałych klientów, którzy naprawdę robię świetne rzeczy, są uczciwi, wiarygodni, z pasją i układamy różne rzeczy, żeby było lepiej, bo bycie przedsiębiorcą w Polsce do łatwych nie należy:)

Tak, więc jako poganiacz -motywuję do działania, przełamując bariery takie jak strach przed porażką, nadmierna analiza (czyli przeciwwaga, do poprzedniej części) czy brak zdecydowania. Pomagam klientowi wykorzystać szanse, które mogą szybko zniknąć, lub nadaje tempa projektom, które utknęły w martwym punkcie, z braku czasu, zasobów, albo właśnie strachu (bo przecież wszyscy chcemy aby nasze działania były bardzo dobre).

Kiedy potrzebny jest poganiacz?

Zbyt długie analizowanie decyzji – kiedy danych jest więcej, a przecież te też się zmieniają i czas nie wpływa na naszą korzyść.

Ostatnio z moimi klientami dość mocno analizuję cenniki i kwestię właśnie podniesienia cen, czy wychodzenia z ich biznesem do świata (bo naprawdę robią wspaniałe rzeczy).

Utracone szanse rynkowe – brak szybkiej reakcji na zmiany w otoczeniu biznesowym lub konkurencji. Nie można jednocześnie mieć zmiany i aby było jak dotąd – czyli mieć ciastka i zjeść ciastka. Zwyczajnie tak się nie da.

Problemy z motywacją – tu nie chodzi tylko o automotywację, ale i nasz zespół, klientów, ludzi którymi się otaczamy. Zespół lub właściciel traci energię i entuzjazm, a projekty przeciągają się w nieskończoność.

W końcu my nie robimy niezwykłych rzeczy – robimy dobre, właściwe rzeczy, które stopniowo zmieniają i układają wszystko.

Ustalenie konkretnych krótkoterminowych celów, jasnych kryteriów wyborów i ram testowania – po prostu pomaga. Do tego bezpośrednie cotygodniowe wsparcie daje konkretnego kopa do działania, także w czasie niemocy (tak, każdemu czasem się nie chce, albo złapie go bieżączka:).

Tak więc w skrócie – jeśli ryzyko jest wysokie, a działania są chaotyczne przyjmuję częściej rolę hamulcowego, a jeśli działań jest mało – potrzeba poganiacza:)

Chociaż tak naprawdę wychodzi to naturalnie w praktyce, bo przecież, każdy z nas jest inny, ma własne doświadczenia, blokują go i motywują konkretne rzeczy, a ja mam po prostu pomagać:). No i chyba robię to całkiem dobrze, bo kluczem do sukcesu jest równowaga między refleksją a działaniem – a także umiejętność wsłuchania się w realne potrzeby biznesu. Najważniejsze, że zawsze idziemy do przodu:).

Tu znajdziesz mój pełny kurs „Trudnego Klienta” https://akademia.monikaskrodzka.pl/next/public/catalog/product/19kurs-online-1150993494719

Polecam i zapraszam:) Bo znajdziesz tu nie tylko praktyczną wiedzę i wskazówki, ale konkretne karty pracy, które pozwolą Ci indywidualnie rozpracować ten temat.

Jeśli zdecydujesz się na opcję z konsultacją – przejdź najpierw przez cały kurs, zrób zadania i umów się ze mna na konsultację (już z całością zrobionych ćwiczeń), aby było to dla Ciebie jak najbardziej kaloryczne. Możesz sprawdzić u moich klientów – to się sprawdza.

Teraz w specjalnej cenie:) 

🔴 OSTATNIA W TYM ROKU ZABAWA Z NAGRODAMI!

Zgodnie z tradycją zapraszam do udziału w powywiadowym wyzwaniu z cyklu #Monikapoleca z Jarosław Rubin, PhD :)Do zdobycia świetne nagrody!

Podziel się inspiracją i baw się dobrze!

Link do zabawy znajdziesz tutaj:

https://www.linkedin.com/posts/monikaskrodzka_wyzwanie-monikapoleca-akcjarelacja-activity-7271766770728792064-A9JY?utm_source=share&utm_medium=member_desktop

a całą naszą 2h rozmowę, tutaj:

Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi artykułami i materiałami wideo – zapisz się na mój newsletter na mojej stronie https://www.monikaskrodzka.pl/ . Zawsze jeśli nie spełni Twoich oczekiwań, możesz się wypisać:)

Przeczytaj podobne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *