motto:
Plany są niczym – planowanie jest wszystkim gen. Dwight Eisenhower
Planowanie jest w mojej opinii bardzo ważne, zarówno w sferze zawodowej, jak i prywatnej. Jestem mamą dwóch małych, cudownych dziewczynek, które niestety często łapią katar i zwykłe przeziębienia. Niby nic, ale to główny powód (jeśli nie jedyny) mojej pracy w formie zdalnej.
Dzięki dobremu planowaniu, codziennie pracuję przynajmniej kilka godzin dziennie. Każdego wieczora spisuję plan na kolejny dzień, hierarchizuję planowane kontakty z klientami i zliczam je, spisuję zadania, oceniając ich pilność. Dzięki temu nawet w przypadku niespodziewanych sytuacji (jak na przykład przeziębienie dziewczynek, a nie mamy możliwości codziennej pomocy ze strony dziadków, ani niani) – udaje mi się zrealizować z sukcesem cele, zawsze dotrzymywać obiecanych terminów i w miarę możliwości równo rozkładać swoje siły, tak aby praca nie wysysała ze mnie energii.
Pamiętam, jak jeszcze w szkole – nie lubiłam robić planu rozprawek. Szły mi świetnie, zawsze umiałam spojrzeć na jedną sprawę z różnych punktów widzenia, jednak zwykle pisałam od razu na czysto, i to dosłownie, w zeszycie, nie na komputerze, gdzie można kilka razy zmienić szyk wypowiedzi i kolejność argumentów. No, ale to było jedno konkretne działanie, nie musiałam pisać 30. rozprawek na różne tematy, w ciągu jednego dnia. Teraz tych zadań, w dodatku skrajnie różnych, mam codziennie o wiele więcej. I jedno, po wielu latach zawodowej praktyki, już wiem! O wiele lepiej jest skupić uwagę w danej chwili, na jednym działaniu – wiedząc ile jeszcze mamy do zrobienia. Można robić bloki czasowe, używać różnych aplikacji, excela – chociaż jak dla mnie nie ma nic lepszego niż tradycyjny kalendarz/zeszyt i żółte karteczki😊
W środku zadania, w środku rozmowy z klientem, kiedy mam już zrealizowane punkty planu, lub wiem, że podczas rozmowy wszystko co ważne – poruszyliśmy, zdecydowanie stawiam na spontaniczność.
Bardzo często oprócz rozmów stricte służbowych pojawiają się tematy z różnych kategorii, od bardziej biznesowych (nowych rozwiązań, trendów, ciekawostek technicznych), do zupełnie prywatnych (polecane książki, przepisy na ciasta). Uważam, że to jest niedoceniane i jednocześnie szalenie ważne. Wtedy, nawet jeśli projekty są podobne, daje mi to zwykłą radość rozmowy z drugim człowiekiem, poznawania go, jego opinii. A nic bardziej nie rozwija niż rozmowa z drugim człowiekiem.
Moi klienci są bardzo mądrymi ludźmi, lubię ich, lubię z nimi rozmawiać, często mnie inspirują i odwrotnie – ja bardzo chętnie dzielę się z nimi moją wiedzą. Nie z każdym mamy podobne poglądy, pozwalamy sobie jednak rozmawiać i dzielić tymi odmiennymi punktami widzenia, nawet na tematy z teorii „zakazane” jak: polityka, religia, czy osobiste gusta 🙂
Szanujemy to, że mamy inne zdanie. Oprócz poznania klienta jako człowieka, często z takich rozmów wynika lepsza diagnoza jego potrzeb, jego firmy, całego kontekstu, w którym funkcjonuje, a to z kolei pozwala dopasować mi odpowiednio ofertę i zrobić trafną personalizację. Takie działanie dostarcza mi satysfakcji z pracy, bo na każdym etapie miarą mojego działania jest zainteresowany mną klient, w dodatku, co przecież najważniejsze, zadowolony z mojej usługi/obsługi/projektu.
Moje planowanie nie zakłada więc układania wszystkiego pod linijkę. Daje mi sporo wolności, ale pomaga również duże cele podzielić na małe partie, na kęsy do przełknięcia, ułatwia mi wreszcie ustalanie priorytetów. W konsekwencji oszczędza to bezcenny przecież czas, mój oraz klientów!
Dzięki planowaniu „ogarniam” nie tylko pracę, ale wszystko to, co istotne w moim życiu prywatnym. Podobnie jak pracę, rozpisuję zakupy, co zrobię na obiad kolejnego dnia (oczywiście po konsultacji z domownikami) oraz kto, i co zrobi w domu. Oczywiście rodzina jest mniej przewidywalna niż klienci, więc i tu (nie za często, ale jednak) zdarzają się poślizgi i potknięcia. Ale dzięki planowaniu, zwykle wcześniej udaje mi się odebrać dzieci z przedszkola, mamy co jeść i możemy chodzić w czystych ubraniach 😊
Nie wiem co będzie jutro, więc zwykle to, co mogę i jeszcze trochę – robię dzisiaj. Staram się, niczego co ważne, nie odkładać na jutro. Niestety w ten sposób trochę sama siebie oszukuję i pracuję zwykle więcej niż planowałam – przynajmniej zawodowo (domowo – przyznaję czasem wolę poukładać puzzle niż oddać się prasowaniu). Niewątpliwym plusem takiego rozumowania jest terminowość i opinia, której dorobiłam się, trochę jak zawodowego wiana, że zawsze można na mnie polegać. No i dzięki planowaniu, mam mniejszy stres pracy. A to przecież ważne.
Tak, w każdej firmie i na każdym stanowisku zdarzają się trudniejsze, bardziej wymagające okresy. Planowanie może nie załatwi spraw za nas, nie wyręczy nas w tym, co trudne i wymagające wysiłku, ale wiedząc co nas czeka, zdecydowanie łatwiej – rozładować korek zadań, a mając je priorytetowe poukładane, wiemy, co zrobiliśmy, co ważnego za nami, a co wciąż na nas czeka, nawet w najgorętszym okresie.
Planowanie bardzo pomaga. Mnie, z całą pewnością. Pozwala kontrolować nie tylko moje działania i trzymać odpowiedni kurs zawodowo, ale znacznie ułatwia mi, również dosłownie, przeżyć i poukładać rzeczy zupełnie przyziemne i prywatne. Dzięki planowaniu ogarniam swoje i nasze, rodzinne życie, planowanie bardzo ułatwia mi zawodowo, skutecznie działać. Jednym zdaniem – tak, planowanie wcale nie jest przereklamowane. Wręcz przeciwnie. Warto planować!