W ostatnim czasie dużo mówi się o budowaniu marki osobistej – szczególnie na LinkedInie. Jest to opcja polecana, pokazywana w większości w samych superlatywach. Nie zawsze złoto co się świeci, chociaż warto się nad tym zastanowić.
Dlatego dzisiaj podejmę temat z mojej perspektywy a także rozmów z moimi klientami😊
Czemu decydujemy się na budowanie marki osobistej?
W przypadku osób prowadzących działalność ma to pokazać siebie jako specjalistę/eksperta w danej dziedzinie, przekładając się na:
– rozpoznawalność,
– lojalność klietnów,
– lepsze relacje z grupą docelową,
– pozycję,
– zaufanie
a tym samym na monetyzację biznesu. W najprostszy sposób, dobrze stworzona i prowadzona marka, odpowiada na pytania :
– Czemu mam kupić od Ciebie?
– Czemu z Tobą właśnie współpracować/ zaufać?
Tak – to się sprawdza. Kupujemy bowiem emocjami, chętniej od osób, które znamy, kojarzymy, które możemy w pewien sposób sprawdzić.
Jeśli chodzi o większe firmy, czy nawet marki, które mają już stworzoną dobrą pozycję na rynku. Sytuacja jest podobna. Chodzi o:
– zapamiętywalność usług/ przekazu – także w kontekście ewentualnych zmian, rozszerzenia usług/ produktów,
– zasięg,
– zaufanie,
– sieć skojarzeń konkretnych, żywych ludzi z firmą czyli uosobienie,
– zasięg,
– utrwalenie i ugruntowanie swojej pozycji na rynku,
– nie zastępowalność,
– większe zaangażowanie pracowników, związanie ich z firmą i tym samym większą lojalizację,
– wyrycie w głowie potencjalnego lub stałego klienta prostej ścieżki w efekcie której jest się pierwszym wyborem,
– i pewnie wiele innych.
Tak korzyści są spore i niezaprzeczalne.
Pułapki
Myli się jednak ten, kto twierdzi, że jest to bezkosztowe, bo przecież zasoby w formie pracowników już mamy, i to takich, którym nie trzeba tłumaczyć misji i wizji firmy. Są to oczywiste plusy, natomiast trzeba brać pod uwagę, że zdecydowanie pochłania to dużo czasu a więc i kosztów. W dodatku jeśli chcesz to zrobić dobrze nie obędzie się bez dobrej strategii oraz wielu testów, czasem bycia w gotowości. Dlaczego? Bo trudno nas zaskoczyć.
Jako ciekawostkę dodam, że ile profil prywatny w mediach społecznościowych dość łatwo jest rozwinąć (ponieważ możesz zapraszać więcej osób, łatwiej Cię znaleźć, posty są widoczne) o tyle stronę zawodową lub fanpage trudniej. Jest to oczywiście warte zachodu, w przypadku firmy, bo jest to dużo czytelniejsza forma profilu, a nadal bardziej pod ręką dla użytkowników niż np. strona internetowa. Daje więc to dobre efekty – podobnie do dobrze sprofilowanej reklamy internetowej – a tu po czasie, mamy toniskobudżetowo – jeśli chodzi o samą kampanię – bo obserwatorów już mamy. Chociaż dużo osób wciąż zostaje przy samym profilu prywatnym i myślę, że nawet słusznie, bo przy dobrym prowadzeniu może to dawać podobne efekty.
No właśnie z tą bezkosztowością nie ma co przesadzać, bo przy profesjonalnym podejściu do tematu, oczekując po jakimś czasie wyników, nie obejdzie się bez:
– konsekwencji w działaniu (TUTAJ znajdziesz mój artykuł w tym temacie)
– strategii
– planowania
– czasu (i wierz mi wiem co mówię – tego wymaga całkiem sporo, szczególnie na początku)
– energii
– merytoryki.
To ostatnie jest najważniejsze, w końcu nie chodzi o ilość odbiorców ale ich jakość. Więc bez merytoryki się nie obejdzie – niezależnie od rodzaju prowadzonego biznesu. No i wydaje mi się, że właśnie o tym zapominają osoby i firmy, które próbują swoich sił w social mediach.
To nie tak, że pracownik napisze post dotyczący czegokolwiek w firmie i się zadzieje. Kwestia jeszcze tego co napisze i czy na pewno chcemy, żeby zadziało się nie w tym kierunku co trzeba. Przecież każdy z nich gdzieś pracował lub mieszkał, ma jakąś sieć kontaktów, więc cokolwiek nie napisze w kontekście firmy, będzie szło zdecydowanie szerzej niż gdyby sama firma wrzucała ciągłe reklamy. To prawda, ale warto zobaczyć czy:
– pracownicy chcą działać w s/m, z jakiego powodu (chcą/ lub nie chcą),
– nie zmuszać do tego na siłę (sic!)
– brać to pod uwagę w planie czasu pracy pracowników i wynagrodzeniu – to bardzo ważne, bo po pierwsze to zawsze kwestia „wyrobienia się” w publikacjach, po drugie nie ma nic za darmo.
No i warto pamiętać, że bylejakość nigdy się po prostu nie obroni i może negatywnie wpływać na nasz odbiór – więc łatwo można strzelić sobie w stopę.
Czemu nie chcemy budować marki w social mediach
Nie chcemy czegoś czego:
– nie znamy,
– mamy do tego negatywny stosunek,
– boimy się
-po prostu nie mamy takiej potrzeby (nie widzimy korzyści).
O tym ostatnim należy pamiętać szczególnie. Czasami firma ma potrzebę, chęć i ambicje by budować rozpoznawalność i wiarygodność biznesu twarzami swoich pracowników, a sami pracownicy nie chcą tego robić (lub chcą na hurra – bez przygotowania, co naprawdę też nie jest dobrym pomysłem). Szczerze mówić świetnie to rozumiem i na swoich konsultacjach dla firm tłumaczę aby nie naciskać. Dlaczego? Sama przez wiele lat byłam na etacie. Choć do dziś cenię firmy w których pracowałam, bo stoi za nimi – etyka, rozpoznawalność i po prostu dobrze wspominam te współprace – nie sądzę żebym dawała się szybko w tamtym czasie przekonać do dużej aktywności w s/m (chociaż były to trochę inne czasy). Po prostu miałam dużo innych obowiązków zawodowych.
Sama decydując się na rozwinięcie social mediów miałam ogromne wątpliwości:
– miałam już swoje zlecenia i zastanawiałam się na ile mi to potrzebne,
– bałam się, że zamiast umocnić moją markę mogę coś zepsuć, bo nie wiem, jak to dobrze komunikować i się na tym nie znam a będę musiała się nauczyć,
– nie chciałam zbytniej popularności, bo widziałam w tym różne zagrożenia,
– bałam się zwyczajnego hejtu i złośliwości i nie chciałam tracić na to energii,
– znałam osoby, które zrezygnowały,
– znałam osoby, które miały świetnie rozwinięte profile, ale wiedziałam jakim jest to kosztem czasu, a wyniki były w dłuższej perspektywie, nie do zbadania na początku procesu a sam stres na rzeczy niezależne typu zasięgi, algorytmy niezależne od nich,
– niby wiedziałam, że mi to nie grozi, ale nie chciałam, żeby mnie to za bardzo pochłonęło kosztem czasu dla bliskich i nie rozmyło moich założeń i planów,
– nie byłam pewna, czy będę tak „płodna” w treściach, a nie chciałam wodoleństwa,
– wiedziałam, że pracę będę miała projektową lub bez problemu dostanę etat, więc nie byłam pewna, czy tego chcę.
Czemu się zdecydowałam? Bo chciałam rozwinąć swoją firmę i wiedziałam, że jestem w stanie po prostu to zrobić, działać i mam w sobie duże samozaparcie, motywację, oraz miałam z kim konsultować swoje pomysły.
Podsumowując – nadal uważam, że tworzenie marki osobistej na siłę, bez większej potrzeby, czy przemyślenia nie ma sensu. Tym bardziej jeśli nie czuje się swojej aktualnej pracy, chce się rozwijać w innym kierunku, lub jeszcze nie wiadomo, gdzie chce się rozwijać, lub odwrotnie jest się w stabilnej firmie i nie ma takiej potrzeby. Tak tu warto mieć profil chociażby na LI, żeby czasem móc obejrzeć ten świat, być gotowym na propozycje za jakiś czas, mieć dostęp do różnych informacji z rynku, nie wypaść z obiegu, bądź po prostu z chęci samemu od czasu do czasu – wspierać ciekawe publikacje czy treści, oraz zdobywać nową wiedzę.
Warto jednak pamiętać, że nic nie jest za darmo, bo poprzez inwestycję swojego czasu także kupujemy pewne rzeczy, a to on jest często najwyższą wartością. Dodatkowo sama także współpracuję z firmami, które po prostu mają tyle zleceń, albo akurat taką branżę aktualnie, gdzie nie potrzebują tego robić – bo np. są znani lokalnie i nie wyrabiają się z pracą, nie chcą tworzyć korpo, a mają naprawdę dobrze prowadzone firmy i nie chcą tego zmieniać. Nawet dzisiaj rozmawiałam z jednym takim klientem, który nie ma żadnego konta w s/m a prowadzi dużą firmę i ma 12 zespołów pracowników. Wtedy radzę, że warto założyć profile i poświęcać im absolutne minimum zaangażowania, dając szansę samej społeczności na bardziej bezpośredni kontakt i na sianie informacji dalej – taki backup na przyszłość. Nie namawiam jednak do tworzenia, kreowania marki firmy w s/m czy profili samych pracowników, bo zwykle są po prostu inne ważniejsze rzeczy do zrobienia, które konsultujemy, spójne z oczekiwaniami.
Pamiętajmy więc, że to kwestia priorytetów. Dlatego jeśli decydujesz się na rozwój marki osobistej w social mediach, bądź rozwój firmy w ten sposób – weź wszystko pod uwagę, albo skonsultuj z osobą z zewnątrz, która pomoże ocenić to na zimno ( w razie czego służę pomocą w konsultacji). Nie idź za modą i rób coś albo dobrze albo wcale😊. Tak czy inaczej – powodzenia!
Już dzisiaj zapraszam Was w czwartek o 20.00 aby wysłuchać mojej rozmowy z Karol Bączkowski 🚑 – ratownikiem medycznym.
Link do bezpłatnego wydarzenia znajdziesz TUTAJ
Tradycyjnie, co piątek rekomenduję Wam książkę. Dzisiaj świetna lektura “Pablo Picasso – biografia”, autorstwa Henry’ego Gidela. Polecam!
Jeśli chcesz ją przeczytać, napisz do mnie, udostępnię Ci ebooka. Podpowiadam Ci także dobre rozwiązanie na przyszłość, aby nie przegapić kolejnych rekomendacji i ebooków. Tu na mojej stronie > www.MonikaSkrodzka.pl znajdziesz miejsce do pozostawienia swojego adresu mailowego. Podając mi go, zyskasz pewność, że ebooki wraz z rekomendacjami trafią wprost do Twojej skrzynki. Polecam tę metodę.
Przy okazji zapraszam Was do śledzenia mojego zawodowego profilu na LI Monika Skrodzka , gdzie niebawem ze względu na współpracę z Wydawnictwo Znak pojawi się moja recenzja książki „Financial Times. Lunch z ludźmi sukcesu”. W zeszłym tygodniu swój egzemplarz można było wygrać na moich s/m 😊. Do zobaczenia!