Dobre relacje biznesowe – trafna ocena czy selekcja naturalna?

Podstawowym błędem w każdym biznesie jest zła klasyfikacja bądź dyskwalifikacja celu, strategii i kontrahentów. Dziś więc podzielę się z Tobą kilkoma istotnych błędami i skutkami w ocenie relacji, oczywiście jest ich znacznie więcej😊

Każdy biznes składa się z różnych wyzwań. Dlatego jest to tak samo ciekawa, jak i często stresująca droga. Z mojego doświadczenia w teorii jesteśmy całkiem nieźli natomiast w praktyce nie zawsze umiemy określić czym są dobre relacje biznesowe (zresztą prywatne też). W związku z moją specjalizacją zawodową niezależnie od rozwiązywanych kwestii na moich konsultacjach czy warsztatach rozmawiamy o tym, czym są dobre relacje biznesowe – tak naprawdę dotyczące każdego biznesu.

Przez to pozwalamy na to aby następowała selekcja naturalna – czyli pewne relacje zamierają – choć są dla nas rentowne (i to oczywiście nie tylko pod kątem pieniędzy, ale także wymiany doświadczeń, uzupełnienia się biznesowego, pomocy praktycznej bądź emocjonalnej) a pozwalamy się rozwijać innym (w najlepszym przypadku nierentownym, w najgorszym toksycznym pod różnym względem).

Dlatego warto się na spokojnie nad tym zastanowić, bo przecież życie mamy tylko jedno, więc niezależnie czy pracujemy „na swoim”, w dużej czy małej firmie, dobrze tak zarządzać relacjami, by były dla nas przynajmniej partnerskie.

Złe zarządzanie czasem i relacjami

Z jednej strony chcemy być efektywni z drugiej wiemy, że przecież poziom naszej motywacji i innych jest zmienny. Tak po ludzku często mimo znanych technik zarządzania czasem , marnujemy go potrafiąc ale nie chcąc (albo robiąc to nieumiejętnie) klasyfikować go na podstawie chociażby tego co jest ważne/pilne/nieważne/niepilne.

W związku z tym poświęcamy czas na relacje, które albo uważamy, że są dla nas przyjemne albo będą intratne – a nie zawsze to idzie w parze.

I tak w skrócie inwestujemy masę czasu w rzeczy, projekty, które niewiele wnoszą, albo mają niskie szanse powodzenia, nie mając czasu na te wartościowe.

-pójście na ilość a nie jakość

Lubimy czuć się zapracowani. Stąd czasem tracimy poczucie wartości. Zamiast skupić się na kilku rzeczach ale konkretnie, skupiamy się na większej ilości – i tu albo popełniamy poprzedni błąd, albo robimy rzeczy niewystarczająco dobrze, nie do końca- więc tracimy.

Dotyczy to często menedżerów wyższego szczebla i różnego typu spotkań – gdzie bardziej muszą być niż są realnie potrzebni, tracąc cenny czas i ocierając się o wypalenie zawodowe (bo zabija je bieżączka). Jeff Bessos twierdził kiedyś, że nie robi spotkań na więcej osób, niż w ilości, w której mogliby się najeść dwiema pizzami – w ten sposób dba o efektywność. Odnośnie ilości podejmowanych decyzji też ma ciekawe teorie, ale o tym może innym razem😊.

Z innej strony – to także błąd w firmach dotyczący np. rozliczania handlowców z czasu pracy a nie efektywności (bo tu i tak są mocno rozliczanie), a liczby wizyt a nie zysków. Przez co handlowiec goni „w piętkę”, robiąc kilometrówki, bo nie ma pewności co do realizacji planu – i tak goni w piętkę, a jeśli zrealizuje plan na mniejszej ilości klientów – i tak manadżer będzie kombinował jak „wycisnąć” z niego więcej – a więc albo rozliczyć go z ilości spotkań/umów/ albo np. zabrać mu część terenu, bo w tym momencie będzie nieobsłużona.

Zły start

Relacje biznesowe zaczynamy w różny sposób – albo ktoś do nas przychodzi/ albo my do kogoś idziemy (bezpośrednio lub w przenośni z propozycją współpracy) i my dla kogoś pracujemy albo ktoś dla nas pracuje. Z czasem większość z nich aby była efektywna powinna być ustalona na zasadach partnerstwa  aby była efektywna – ale mówimy o początkach.

Tu ważne jest badanie potrzeb i to nie tylko w ujęciu handlowym ale i strategicznym. Jak możemy sobie nawzajem pomóc i czy możemy.

Dzisiaj np. jadąc samochodem do mojego męża zadzwonił telefon, a że prowadził przełączy na tryb głośnomówiący. Pan szybko przedstawił się jako reprezentant jednej z sieci komórkowej i zadał dosłownie pytanie „czy rozmawiam z osobą decyzyjną”. Gdy mąż zapytał w jakiej sprawie – ten powtórzył formułkę, dodając, że ma dla niego ofertę (bez podania jakiejkolwiek informacji). Jak można się domyśleć – rozmowa trwała krótko, bo mąż po prostu nie był zainteresowany (chociaż w zasadzie nie wiedział czym😊. Tak – kwadratowe i bezsensowne procedury tamtej firmy. Są różne sposoby na rozpoczynanie rozmowy/ spotkania bardziej lub mniej skuteczne, ale tu naprawdę nie trzeba być specjalistą w tej dziedzinie, żeby stwierdzić, że ta była wybitnie słaba i wymyśleć lepszy, lub skonsultować z kimś kto się na tym zna (w razie czego chętnie pomogę). O schematach rozmów możesz przeczytać TUTAJ

Wiem z doświadczenia, że taki konsultant musiał wykonać setki takich samych rozmów, skazanych na niepowodzenie – złym pierwszym wrażeniem. Tak sprzedaż to statystyka – no ale jeśli coś robimy to róbmy to z głową. Tu oczywiście jest to wina firmy i menedżera, który źle zarządza procesem, ale i tego człowieka, który „wpadł w machinę”.

Zły start może też dotyczyć nieprzemyślanego albo nietrafionego momentu na podejmowanie wyznaczonych działań – tu znów warto przemyśleć co, jak i kiedy robimy.

Dochodzi tu też temat autentyczności o której tyle się mówi, a czasem trudniej ją znaleźć.

Wzajemna wartość

No właśnie co możemy sobie dać i czy na pewno możemy?

Nieraz pisałam o tym, że firmy poszukują wciąż nowych specjalistów, nie potrafiąc dobrze zarządzić relacjami, współpracą i zasobami, które posiadają.

Podobnie jest z relacjami zewnętrznymi – wciąż zaskakują mnie firmy, które wydają krocie na reklamę i marketing a jeśli klient przychodzi nie potrafią odpowiednio się nim zająć – wciąż goniąc za kolejnym (dotyczy to też rekrutacji).

Bywa i tak, że znając zasadę Pareto (zgodnie z którą 20% badanych obiektów związanych jest z 80% pewnych zasobów, np. 20% klientów przynosi nam 80% zysków) wciąż szukamy Świętego Gralla zamiast zauważyć, że w tych 80% może znajdować się te, które powinny być przeniesione do tej VIP-owskiej dwudziestki ale trzeba to odpowiednio zbadać (lub mają kontakty, które nam zapewnią takie kontrakty lub takich pracowników).

Tu też dochodzi temat błędnej dyskwalifikacji – czyli brak asertywności i prowadzenie relacji bezsensownych dla nas, czy dla drugiej strony. Tu nie chodzi o ostre cięcia ale umiejętność „parkowania ich” bądź kończenia na danym etapie w odpowiedni sposób – przecież nie jest powiedziane, że sytuacja się nie zmieni. Możemy być czyimiś ambasadorami i inni mogą być naszymi, nawet jeśli teraz nie prowadzimy wspólnych interesów. To się uzupełnia a nie wyklucza i jest fair dla obydwu stron.

Błędne założenia co do samych dobrych relacji

Często zarówno na warsztatach jak i konsultacjach gdy pytam o dobre relacje biznesowe następuje mylenie kogoś miłego, ciekawego dla nas jako osoby  z kimś spójnym z naszym biznesem/ kogoś mającego czas z kimś posiadającym chęci i zasoby.

Warto więc nie mylić prywatnej relacji z zawodową. Ja sama bardzo lubię swoich klientów, mam powody by sądzić, ze z wzajemnością – czasem przechodzimy więc naturalnie w small talkach do tematów prywatnych (wtedy też łatwiej ustalić różne strategie czy motywacje zawodowe dla obu stron), ale dbam o to by były to profesjonalne, biznesowe relacje – czyli takie, których klient ma wartość dla swojego biznesu a nie tylko albo aż przyjemną rozmowę. Choć oczywiście też chętnie pomagamy sobie wzajemnie w różnych sytuacjach – też pozabiznesowych – ale jest to w mniejszości by zachować równowagę.

To ważne szczególnie wśród osób empatycznych, by relacje zbytnio się nie zatarły. Wyjątkiem moim zdaniem są relacje bezpośrednio w zespołach współpracujących, gdzie z biegiem czasu wiążą się przyjaźnie. Pamiętajmy jednak, że to zupełnie inna relacja i przynajmniej moim zdaniem przyjaciół warto mieć kilku, sprawdzonych od lat, a nie próbować się zaprzyjaźniać ze wszystkimi (szczególnie z klientami), bo to deprecjonuje definicję samej przyjaźni. Nie zmienia to jednak faktu, że warto dbać o dobrą relacje i dobrą atmosferę.

„Każda akcja powoduje reakcję – brak akcji także” zarówno w biznesie jak i w życiu prywatnym. Biznes to relacje, więc dbajmy o to by były one były dobre dla obydwu stron. Nie jesteśmy zupą pomidorową żeby wszystkim smakować i odwrotnie, my też nie z każdym będziemy chcieli współpracować (choć w zasadzie z każdym poza małymi wyjątkami da się dogadać – jak wiecie prowadzę też warsztaty z tzw. „trudnego” klienta, więc wiem o czym mówię😊. Określenie więc czym jest dobra relacja biznesowa dla nas i dla drugiej strony jest kluczowe w dalszej klasyfikacji, inaczej na nic nie będziemy mieć czasu a  tak efekty będą niezadowalające.

Lubię ludzi i tez nadal popełniam błędy, albo wychodzę z błędnych założeń, że jeśli ja dam wartość i umówimy się na coś to zostanie to dowiezione. Teraz coraz częściej spisuję ustalenia, żeby nie było niedomówień – ale to też nie daje pełnej gwarancji – jednak jest pewnym zobowiązaniem, które łatwiej egzekwować – niezależnie od zakresu umowy. Mam określone cele i wiem do czego dążę. Znacie mnie i wiecie, że lubię wchodzić w ciekawe dyskusje, znajduję czas na różne aktywności, ale robię to też dlatego, że unikam między innymi powyższych błędów. Wartość nie zawsze musi dotyczyć pieniędzy ale to też dobrze ustalić w konkretnych ramach. Żeby pomagać bezinteresownie, niezależnie czy sąsiadom, w ramach wolontariatu, czy wsparcia innych osób trzeba umieć zadbać o swoje zasoby – żeby wychodziło to naturalnie a nie w ramach poświęcania się. Nie stawiaj więc na selekcję naturalną, tylko odpowiednio tym zarządzaj z korzyścią dla siebie i innych.

Każdy z tych tematów jest szeroki i wart przemyślenia, stąd to tylko krótkie wzmianki w wybranych tematach😊. Oczywiście jeśli chcecie coś rozpracować – zapraszam na konsultacje i warsztaty😊.

Już w #czwartek 12.01. o 20.00 na moim zawodowy profil na LinkedIn TUTAJ będzie można wysłuchać mojej rozmowy z  niezwykle ciekawym, ciepły, skromnym i inspirującym człowiekiem. Czy można w dorosłym życiu odkryć w sobie talent o którym się zupełnie nie wiedziało? I jak to jest zmienić swoje życie o 180 stopni tak by pasja stała się sposobem na odkrywanie i zarabianie? Jego przykład pokazuje, że zdecydowanie można😊

Moim rozmówcą tym razem w cyklu #Monikapoleca będzie Krzysztof Grabara – artystą, malarzem, fotografem. Jeśli jeszcze nie znacie jego prac zachęcam do zapoznania się z profilem i twórczością, bo na pewno jeszcze o nim usłyszycie.

Link do bezpłatnego wydarzenia

https://www.linkedin.com/feed/update/urn:li:activity:7015798053437607936

Jeśli jesteście teraz w Wiśle albo planujecie wyruszyć w tamte okolice w ten weekend w imieniu Krzyśka zapraszam już jutro czyli 7.01.2023 na wernisaż jego prac w Muzeum Realizmu Magicznego na jego indywidualnej wystawie “7 Piętro”. W dniach 8-31 stycznia 2023 będzie można tam cały czas oglądać jego prace. No i oczywiście bądźcie z nami 12.01. o 20.00 na wydarzeniu- czyli moim wywiadzie z nim😊

#DrugieŻycie #SztukaToŻycie

Przypominam, że na moim zawodowym profilu na LI Monika Skrodzka do niedzieli do 21.00 trwa powywiadowe #wyzwanie z fajnymi nagrodami.

Jest to szczególna akcja, gdzie można zdobyć pełnowartościowe (dwu lub trzydniowe) kursy z wybranego tematu dla siebie lub na prezent (aż 3 miejsca). Główną nagrodą jednak jest pomoc jednej konkretnej 6-letniej dziewczynce by stanęła na nogi i aby uchronić ją od wózka inwalidzkiego a może też przyczynić się do spełnienia jej marzenia i zostania baletnicą😊.

Wiemy z Karolina Kozubek (to ona powiedziała mi o Zosi i dzielnie od miesięcy wspiera akcję) , że nasza akcja zaczyna przynosić efekt, wiem też, że od miesiąca, gdzie tylko mogę przypominam Wam o Zosi i możecie być tym już zmęczeni lub nie interesują Was tego typu nagrody😊. Zwykle jednak o nic nie proszę, a dobra wiadomość jest taka, że im szybciej zapełnimy skarbonkę tym szybciej zamkniemy temat. Zdaję sobie sprawę, że podobnie jak ja większość osób woli wspierać takie akcje po cichu. Tym razem jednak zbiórka idzie wolno, a Zosię i jej rodziców goni czas. Pomóżcie więc :

-biorąc udział w wyzwaniu, wpłacając, reagując, komentując,

-udostępniając zbiórkę Zosi (tu możecie mnie nawet pominąć, chodzi o historię samej dziewczynki i jej rodziny – rozsyłając informację z SięPomaga, może tak jak ja dodając ją do swojego newslettera, który prowadzicie). Wiem, że część z Was tak robi, bo dajecie mi o tym znać. Bardzo za to dziękuję – to kawał dobrej roboty i szansa, że więcej osób wpłaci.

Tymczasem #StawiamyZosięNaNogi Link do wyzwania:

https://www.linkedin.com/feed/update/urn:li:activity:7015575572110012416

Wyjątkowo dzisiaj polecam Wam książkę, której nie mam aktualnie w formie ebooka, więc nie mogę się nią podzielić (po poprzednie jak wiecie możecie się do mnie zgłaszać, w ramach bezpłatnego dzielenia się wiedzą😊. Jest jednak zdecydowanie warta przeczytania. Jest to autobiografia redaktora naczelnego magazynu „Elle” Jean-Dominique Bauby  „Skafander i motyl”. Zwykle jest biznesowo, ale, że biznes to przecież życie zachęcam, jeśli wpadnie Wam w ręce i życzę udanego weekendu!

Tu mojej stronie > www.MonikaSkrodzka.pl znajdziesz miejsce do pozostawienia swojego adresu mailowego, jeśli chcesz być na bieżąco:)

Przeczytaj podobne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *