Pamiętam, gdy sama stałam na rozdrożu zawodowym (głównie dlatego, że chciałam połączyć życie rodzinne z pracą, a wiedziałam, że na stanowiskach managerskich kilka lat temu nie będzie to proste).
Wtedy konsultując się z osobą, której ufałam, bo chciałam mnie wcześniej zrekrutować do siebie, usłyszałam pytanie:
-Monika, kto tak naprawdę wie, w czym możesz mu pomóc?
Wymieniłam współpracowników, pracodawców, firmy/osoby z którymi pracowałam, znajomych (choć tu szczerze mówiąc nie byłam do końca pewna, bo nawet wśród przyjaciół czasem nie znamy do końca ich specyfiki pracy).
–Ok, fajnie, uzbierało Ci się kilkadziesiąt osób, kto z nich mógłby zamówić Twoje usługi? Możesz być najlepszym ekspertem w swojej dziedzinie ale jeśli mało kto o tym wie, jak to sprzedasz?
Szczerze mówiąc nie wiedziałam, także dlatego, że jeszcze nie do końca miałam sprecyzowane co i jak chciałabym robić – miałam przynajmniej kilka możliwości:
-zarządzanie sprzedażą,
-sprzedaż i obsługa klienta,
-rekrutacja,
-pisanie prac (dziś pewnie copywriting),
-rozważałam także założenie bloga parentingowego albo kulinarnego (ale tu nie byłam pewna monetyzacji).
No i nie oszukujmy się co innego zarządzać sprzedażą, a co innego „sprzedawać siebie”. Mając wysoką pewność siebie i sprawdzone kwalifikacje, nadal mamy z tym problem – w końcu wolelibyśmy wyjść z pozycji silniejszego, kiedy to inni zabiegają o nasz czas i umiejętności. Tak to normalne.
Gdyby wtedy ta osoba, powiedziała mi – buduj markę osobistą – byłabym na nie. Zresztą, gdy zaproponował, żebym popracowała nad swoim LinkedInem (miałam od lat ale nie używałam) bądź założyła blog -też byłam na nie. Był sprytniejszy – powiedział po prostu „SPRÓBUJ” – „pokazuj tyle ile chcesz”:).
Nie chciałam się nigdzie pokazywać – ja „tylko” chciałam mieć klientów (też tak masz? Chcesz mieć klientów albo zmienić pracę?) na uczciwe usługi i elastyczny czas pracy, co wtedy było nie do pomyślenia. Zresztą dużo osób w owym czasie odradzało mi to – przecież inni pracują na etacie i łączą to z rodzicielstwem, „Ty też możesz”. Tylko ja nie chciałam odbierać moich dzieci zawsze po 17.00 i tak naprawdę nie chciałam mieć opiekunki, bo chciałam być dostępna dla moich dzieci, a wiedziałam, że te będą chorować. No i od zawsze lubiłam pracować, nigdy nie polegało to na samym „odbębnieniu” godzin.
Uczciwie mówiąc nie będę Ci opowiadała, że wszystko poszło jak po maśle – bo szczerze mówiąc nic wtedy nie poszło:
– pierwsze kontrakty miałam tylko na papierze
– nie miałam z nich zleceń
– stawki były naprawdę mało uczciwe, które mi proponowano (bo przecież online wtedy nie był popularny, a ja miałam mniejsze koszty) – tak nawet jeśli masz potwierdzone umiejętności i sprawdzasz się w boju, większość osób mogąc zapłacić Ci mniej – zrobi to bez mrugnięcia okiem
-byłam w domu ale wciąż pracowałam, więc bardziej ciałem niż duchem (co też mnie mocno drenowało).
Nawet jeśli masz świetnych znajomych i polecenia – prawda jest taka, że te dość szybko się kurczą. Możesz wydawać na reklamę – ale na początku, to wyrzucanie pieniędzy w błoto i będziesz się uczyć na błędach – a to kosztuje (albo czas albo finansowo). Zresztą najczęściej będą Cię polecały kontakty tzw. 2 i 3 stopnia – czyli nie za bliskie i zwykle nie te, których byś się spodziewał/a. Nie ma tu znaczenia, czy proponujesz swój produkt/ usługę, czyjś, czy też szukasz pracy.
Jeśli pokazujesz się w internecie –niezależnie od medium – na LinkedIn, Facebooku, Instagramie, TikToku, Pintereście, czy YouTubie – komunikaty, które stosujesz trafiają nie do pojedynczych osób, ale do tysięcy osób (tu oczywiście warto o dobrą strategię, żeby było to efektywne a nie efektowne:). Mówię o samych organicznych zasięgach (czyli bezpłatnych – ale one też kosztują Twój czas, zaangażowanie, konsekwencję w działaniu także wtedy, kiedy Ci się nie chce).
Niemniej dziś uważam, że było warto, bo nie byłabym tu gdzie jestem, gdyby nie to wszystko (mam zarezerwowany kalendarz do końca roku, więc uzupełniam tylko niewielkie luki, bez których też będę bardzo zadowolona z wyników czasowych i finansowych, z części projektów rezygnuję ze względu na większe zaangażowanie czasowe, na które już nie chcę sobie pozwalać). Aktualnie pracuję nad własnym czasem pracy i „idę na plan”:).
Choć myślę, że można było tę ścieżkę skrócić – zresztą nie tylko myślę ale wiem, bo przetestowałam to na kilkudziesięciu osobach – nie tylko z mojego mastermind, ale także z konsultacji indywidualnych – i mają efekty.
Jeśli więc chcesz zacząć budować swoją markę osobistą, albo już ją posiadasz, ale nie masz z tego profitów – to zapraszam Cię na mój mastermind „5 kroków do sukcesu”.
Będzie to 4 edycja a 6 grupa:). Tak więc zapraszam Cię do sprawdzonego procesu:
https://akademia.monikaskrodzka.pl/produkt/1612mastermind15311918211216/
Grupa jak zawsze – maksymalnie kilkuosobowa, już przed pierwszym spotkaniem zaczniesz robić ćwiczenia – tak aby spotkania były praktyczne i dostosowane do Ciebie. Pomiędzy spotkaniami grupowymi – jesteśmy w kontakcie mailowym, tak więc na bieżąco możesz „przegadać” ze mną ćwiczenia i strategię.
To nie lada okazja, w naprawdę wyjątkowej cenie:).
Sprawdź opinie uczestników i zobacz jak ruszyli z miejsca! No i nie przegap swojej szansy na ruszenie z miejsca:)
PS. A gdybym ja dzisiaj zapytała Ciebie:
-kto może polecić Cię do współpracy?
-kto na pewno wesprze Cię w biznesie/ szukaniu pracy?
to ile osób (i z jaką pewnością co do efektu) wymienisz?