Jak wyobrażałeś sobie bycie szefem? Czyli „Mit przedsiębiorczości” w praktyce.

Mit przedsiębiorczości Monika Skrodzka #Monikapoleca działalność zarządzanie lider

Co i raz rozmawiając z moimi klientami słyszę:

„Monika, ale ja nie tak wyobrażałam/em sobie pracę na swoim”

Szczerze – nie dziwię się:). Sama nigdy nie zakładałam, że będzie łatwo, ale to co było przez pierwsze lata to prawdziwy rollercoaster. Z posiadaniem firmy jest tak jak z samym zarządzaniem – zwykle stereotypy i przekonania, typu

„rządzisz”,

„idź na swoje”

„wybijesz się”

„będziesz pił kawę i liczył pieniądze”

, ewentualnie staniesz się krwiopijczym pracodawcą – są bardzo dalekie od rzeczywistości.

Szefowie i to niezależnie, czy są managerami, czy mają swoją firmę -pracują zupełnie inaczej niż wydaje się to większości osób, które jak to mówi moja znajoma „są wymarzonymi pracownikami”. Wiem to zarówno po swoich klientach, jak i po sobie. Dziś więc będzie szczerze i z humorem.

Każdy, kto kiedykolwiek marzył o założeniu własnej firmy, z pewnością wyobrażał sobie obrazek godny okładki magazynu Forbes: w garniturze, z filiżanką aromatycznej kawy w ręku, pracujący zdalnie z luksusowego biura z widokiem na panoramę miasta. Ostatnio oglądałam serial „Prawnik z Lincolna” – i myślę, że większość osób tak wyobraża sobie pracę managera, czy przedsiębiorcy – adrenalina, pieniądze, dobre samochody i zaangażowani pracownicy. Gdzieś pomiędzy rozmowami z kluczowymi klientami a podpisywaniem wielomilionowych kontraktów znajduje czas na popołudniowy jogging i weekendowe wypady na jacht. Czyż to nie brzmi jak marzenie?

Nic tylko brać:)

Mit 1: Bycie szefem oznacza więcej wolnego czasu

Przeciętny człowiek myśli:

 „założę firmę, będę swoim własnym szefem, więc nikt nie będzie mi mówił, co mam robić”.

Prawda jest jednak taka, że to właśnie klienci stają się twoimi nowymi szefami. I o ile w korporacji jeden szef mógł być problematyczny, o tyle teraz masz ich dziesiątki. Terminy, negocjacje, poprawki — to wszystko nie zostawia zbyt wiele przestrzeni na beztroskie popołudnia. Dodatkowo o tego klienta trzeba zabiegać – nikt go nie przyprowadza, więc trzeba sprzedawać – co nie brzmi sexy. Tym bardziej, że szczególnie dziś sprzedaż choć jest tlenem każdej firmy – nie jest czymś, czym chce się zająć przedsiębiorca, czy manager. Tymczasem, będę bezpośrednia – żeby móc realizować i robić to w czym jesteś specjalistą, musisz mieć dla kogo to robić:).

Jeśli jesteś managerem, to też nie wygląda to jak 20 lat temu – gdzie mogłeś z dnia na dzień wymienić cały zespół. Nawet jeśli nigdy tego nie zrobiłeś i nie planowałeś – przyznaj – taka opcja wydaje się dość atrakcyjna. W końcu świetny zespół jeśli wszystko robisz dobrze, będzie aktywny, odpowiedzialny – a Ty masz czas na rozwój, strategiczne myślenie i docenianie pracowników – bo przecież masz tych najlepszych.

W praktyce- na początku – nie oszukujmy się, zwykle nie stać Cię na zbyt wielu pracowników – więc większość rzeczy robisz sam: zdobywasz klientów, robisz robotę, wystawiasz faktury, orientujesz się w milionie rzeczy, a jeśli ich masz to też delegujesz, zastępujesz, gasisz pożary. Z czasem uczysz się lepszego zarządzania sobą, firmą i pracownikami – więc da się to ułożyć i to robię z moimi klientami. To proces, który powinien być świadomy.

Jeśli zaś jesteś managerem to odpowiadasz też za cały dział, negocjacje, trudne decyzje, zmiany pracowników – słowem zarządzanie:)

Sama jak zakładałam swoją firmę kilka lat temu, to usłyszałam pytanie

„ Monika, co jesteś w stanie poświęcić? Swój czas, czas dla rodziny, pieniądze? Bo wszystko ma swój koszt – niekoniecznie w $”

Wiedziałam, w co się pakuję ale to pytanie jeszcze bardziej uświadomiło mi, że co naturalne – nie ma magicznych pigułek. Niestety najłatwiej poświęcać jest siebie – a to też długofalowo droga donikąd.

Mit 2: Biznes sam się kręci a klienci walą drzwiami i oknami

Wielu początkujących przedsiębiorców wychodzi z założenia, że jeśli mają dobry produkt lub usługę, klienci pojawią się jak grzyby po deszczu. W rzeczywistości prowadzenie firmy to nie tylko oferowanie swoich usług, ale przede wszystkim ciągła sprzedaż i marketing. Bez aktywnego zdobywania klientów biznes stoi w miejscu, a rachunki nie chcą poczekać na lepsze czasy.

Pewnie, że polecenia świetnie się sprawdzają i przy dobrych wiatrach można tak rozkręcić firmę, ale docelowo, szczególnie, żeby spinało się to finansowo. Często znajomych chce się rozliczać inaczej, a jeśli dochodzi normalna działalność z podatkami i wysoką jakością – cena nie będzie konkurencyjna, za to zaufanie jak najbardziej.

Choć nigdy sama nie należałam do żadnego klubu przedsiębiorców to mogę potwierdzić jedną z tez, którą się tam głosi: najczęściej będą Cię polecać kontakty 2 i 3 stopnia – czyli wcale nie przyjaciele, rodzina i bardzo bliscy znajomi, a ludzie którzy oceniają Cię z boku, wiedzą, że tak jest łatwiej, nie muszą za Ciebie ręczyć (bo to niebezpieczne, w końcu co się dzieje jeśli polecisz przyjaciela do czyjegoś biznesu i okaże się to klapą?), tylko zwyczajnie polecą, bo istnieje realna szansa, że z boku wygląda to dobrze. A jeśli niw wyjdzie – cóż poleciłeś bez nacisku:).

Sama pierwsze zlecenia miałam od byłych współpracowników i to w zasadzie wcale nie takich, z którymi mocno się trzymałam. Co też było bardzo miłe, bo zwykle zamieniały się na dłuższe współprace przy uczciwych warunkach.

Tak więc samo się nie kręci, ale trzeba sporo poukładać, żeby było to przewidywalne.

Mit 3: Praca tylko na swoich zasadach

Panuje przekonanie, że praca na własny rachunek oznacza pełną swobodę w podejmowaniu decyzji. Tymczasem rzeczywistość jest bardziej skomplikowana (patrz Mit 1:). Możesz być zmuszony do dostosowania się do wymagań rynku, oczekiwań klientów czy nawet zmieniających się przepisów prawnych. Nie wspominając o sytuacjach, kiedy konkurencja wprowadza nową strategię, a ty musisz działać błyskawicznie, żeby nie zostać w tyle.

Dziś mogę powiedzieć, że działam na własnych zasadach  ale dojście do miejsca w którym jestem zajęło mi więcej czasu niż planowałam. Fakt, że to zdecydowanie robiłam na własnych zasadach, wprost przeciwnie do trendów i wymagań rynkowych (wiedziałam, że mój biznes i rodzinę zepnę jedynie wtedy, kiedy przerzucę większość działalności do online, a to były czasy sporo przed pandemią:).

Podobnie jest u moich klientów – chodzi o to, by nie było na własnych zasadach – w stylu – tak kocham moją pracę, że z niej nie wychodzę i traktuję ją jak własne dziecko (wybacz jeśli Cię to uraża, ale jestem sceptyczna do takich deklaracji), ale warto najpierw te zasady określić – bo sam będziesz mieć największą tendencję do łamania ich:).

Mit 4: Stałe przychody i szybki zysk

W wyobraźni nowego przedsiębiorcy przychody rosną wykładniczo już od pierwszego miesiąca. Niestety sprzyjają temu opowieści o pasywnych zyskach itp. (w praktyce nawet jeśli masz ułożony biznes musisz od czasu do czasu do niego zaglądać, bo przecież czas leci, klienci i ich oczekiwania się zmieniają, podobnie jak Twój zespół).

Jak pokazują statystyki większość firm przez pierwsze lata balansuje na granicy przetrwania. Pierwsze zyski często pojawiają się dopiero po długim okresie inwestycji, ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeń. Jeśli nie płacisz za coś pieniędzmi i kredytami to płacisz swoim czasem (często i jednym i drugim).

Tu oczywiście aby Cię nie straszyć, jeśli masz dobrą strategię, którą konsekwentnie realizujesz (samo się nie zrobi) to można to przyspieszyć.

Dziś łatwo założyć firmę, ale sama z moimi klientami, szczególnie tymi którzy dopiero planują to zrobić – pomagam ułożyć proces sprzedaży tak, aby firma była jak najszybciej rentowna i to nie życzeniowo, czekając na szczęście (chociaż ono się przydaje), a konkretnymi działaniami, które mają w tym pomóc.

Rzeczywistość: cierpliwość, elastyczność i nauka na błędach ale i dobre perspektywy

Tak więc nie wierz w bajki. Podobnie jak te dotyczące związków, zwykle ucinają się po ślubie (choć tu mogę na przykładzie własnego związku powiedzieć, że można i warto pewne rzeczy przewidywać, by dobry czas trwał cały czas:), podobnie wraz ze statusem przedsiębiorcy nie będziesz od razu na siebie zarabiał choć warto dobrze przemyśleć, co zrobić by zarabiać jak najszybciej – w końcu po to tę odpowiedzialność bierzesz na siebie.

Prowadzenie firmy to codzienna walka z wyzwaniami, których często nie da się przewidzieć. Klienci wycofują się w ostatniej chwili, dostawcy nie dostarczają towaru na czas, a system księgowy odmawia współpracy w kluczowym momencie. Tu dochodzi kwestia trudnych klientów – wewnętrznych (pracowników i współpracowników) i zewnętrznych (klientów). Tu polecam szczerze mój kurs Trudny Klient Rozpracowany – przeczytaj opinie i częstuj się:)

Prawdziwy przedsiębiorca to ktoś, kto uczy się na błędach, ale też potrafiący szacować ryzyko i jasno oceniać sytuację– szczególnie na początku.

Czy warto? Oczywiście!

I tu znów – zarówno na podstawie mojego doświadczenia, jak i moich klientów. Prowadzenie własnego biznesu daje ogromną satysfakcję, ale wymaga też więcej wysiłku, niż można by się spodziewać. Zamiast luksusowego biura na początku raczej czeka cię kuchenny stół pełen dokumentów i kawa wypijana w pośpiechu. Sama na początku pracowałam z salonu, lub z kanapy i choć nie jestem z tego dumna to jedząc w pośpiechu, co wpadło, pijąc zimną kawę i śpiąc po kilka godzin dziennie. Jednocześnie mogę pochwalić się, że byłam w stanie być na każdą chorobę moich dzieci i działając konsekwentnie, rzeczywiście od początku działałam na własnych zasadach, nie będąc na minusie (choć te plusy na początku były małe, ale też świadomie, bo większość tego co zarabiałam inwestowałam w rozwój – głównie swój ale taka specyfika mojej branży).

Gdy przetrwasz pierwsze trudności i zbudujesz solidne fundamenty, a także będziesz realnie zorientowany na klienta – zwykle jest już zdecydowanie lżej. Co istotne dostrzegasz wtedy też różne możliwości zarabiania, czego nie daje zwykły etat, a klienci sami dają Ci pomysły na produkty (u mnie było tak zarówno z kursem online Trudny Klient Rozpracowany jak i z moim mastermind, nie mówiąc już o tym, że pracując z klientami z różnych branż na konsultacjach 1:1, czy w dłuższych procesach szkoleniowych – rozwinęłam się najbardziej – realizując konkretne efekty).

Prawdziwy sukces w biznesie (i to zarówno u przedsiębiorców, jak i u każdego:) to nie tylko osiągnięcie zysku, ale też umiejętność cieszenia się drogą, która do niego prowadzi. Chociaż jak to powtarzam mojej chrześnicy, wygodniej płacze się w samochodzie niż na rowerze, więc od początku trzeba dążyć do tego, aby te zyski regularnie się pojawiały. Więc jeśli rozważasz założenie firmy, zrób to, bo lepszego momentu niż dzisiaj nie będzie, ale miej oczy szeroko otwarte. Przygoda z przedsiębiorczością to nieustanne balansowanie między marzeniami a rzeczywistością. Wie to każdy przedsiębiorca, ale też sporo z nich ułożyło to po swojemu, niezależnie od tego, czy złapało się na początku drogi na te mity, czy nie:). Mi samej zajęło to trochę czasu i ogrom energii – ale też nie ukrywam, że dużą wartością dzisiaj jest możliwość skorzystania z mentoringu i konsultacji. Sama przez lata z nich korzystałam, u różnych specjalistów, zwykle w długofalowej współpracy i szczerze mówiąc korzystam do dziś – bo nie ma co moim zdaniem wyważać otwartych drzwi. Dlatego też sama takie prowadzę, pomagając układać to dziś innym – korzystając z mojej wiedzy i doświadczenia, zdobytego w boju (moim i moich klientów).

Tu znajdziesz mój pełny kurs „Trudnego Klienta” https://akademia.monikaskrodzka.pl/next/public/catalog/product/19kurs-online-1150993494719

Polecam i zapraszam:) Bo znajdziesz tu nie tylko praktyczną wiedzę i wskazówki, ale konkretne karty pracy, które pozwolą Ci indywidualnie rozpracować ten temat.

Jeśli zdecydujesz się na opcję z konsultacją – przejdź najpierw przez cały kurs, zrób zadania i umów się ze mna na konsultację (już z całością zrobionych ćwiczeń), aby było to dla Ciebie jak najbardziej kaloryczne. Możesz sprawdzić u moich klientów – to się sprawdza.

Teraz w specjalnej cenie:)

 Wiem, że dla niektórych z Was czas rozliczeń 1,5% podatku to jeszcze daleka przyszłość, ale

-jeśli możecie podać w firmach proponowany cel szczególny (wiele osób nie ma na to pomysłu),

-podać go znajomym,

-zapisać, żeby nie zginął

-udostępnić-skomentować-polajkować, gdy ja i inni będziemy o tym publikować

to róbcie to proszę.

Dla Was to dobro, które pewnie wróci, dla rodziny Szymona – to nadzieja na sprawność, godną opiekę dla jego rodziny (mają 2 małych synów) i w miarę normalne życie w obliczu takiej tragedii jaka ich spotkała. W końcu 35 letni młody mężczyzna, który został tak poważnie ranny przy akcji strażackiej, podczas, której sam realizował misję, powinność i narażał własne życie i zdrowie – są godne wsparcia i obywatelskiej postawy.

Numer KRS0000396361 Cel szczegółowy 1,5%0766972 Szymon

https://www.siepomaga.pl/szymon-kozubek/procent-podatku

#SiejemyDobroDlaSzymona

Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi artykułami i materiałami wideo – zapisz się na mój newsletter na mojej stronie https://www.monikaskrodzka.pl/ . Zawsze jeśli nie spełni Twoich oczekiwań, możesz się wypisać:)

Przeczytaj podobne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *