Jak wiecie prowadzę warsztaty i konsultacje zarówno dla menedżerów, jak i handlowców. Lubię wspierać te grupy w swojej pracy.
Niezależnie czy pracujemy jeden na jeden, czy w większym zespole, często wybrzmiewa niedefiniowana bezpośrednio samotność i odpowiedzialność. Dziś po krótce pozwolę się podzielić moimi przemyśleniami w tej materii, aby też nie szerzyć stereotypów, że w tych grupach zawsze jest łatwo, lekko i przyjemnie, bo przecież to nie Alfa Romeo😊
„Szef może delegować wszystko oprócz odpowiedzialności”
Na menedżerach od lat spoczywa dużo obowiązków, a odpowiedzialności nie można delegować. Prawdziwy lider powinien wspierać swój zespół i wydobywać z niego to co najlepsze, rozwijać, angażować do współpracy, nie zapominając o misji i wizji firmy, a przede wszystkim o realizacji celów. Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach oczekiwania co do tego stanowiska są tak wysokie, że to dużo trudniejsza rola niż kiedyś. Polecam zajrzeć do mojego artykułu „7 przykazań dobrego szefa” .
Często w związku z ogromnymi oczekiwaniami zarówno ze strony organizacji, jak i zespołu- szef to bardzo samotne stanowisko. Wierzcie mi nawet Ci bardzo towarzyscy, uważani za innych jako ludzie sukcesu, bywają przytłoczeni tym wszystkim. W końcu pełnią 3 role jednocześnie interpersonalne, informacyjne i decyzyjne. Muszą filtrować “informacje, delegować, podejmować często trudne i niepopularne decyzje. W związku z tym częścią informacji są obarczeni sami. Tak mają prestiż ich zdanie się liczy, mają wpływ nie tylko na pracę swoją ale i zespołu, jednak:
– zwykle są mocno uzależnieni od organizacji
-odpowiadają za pracę nie tylko swoją jak i swojego zespołu
-nie zawsze, a nawet rzadko dysponują odpowiednimi narzędziami
-reprezentują firmę zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz organizacji
-siedzą na „gorącym” krześle, przez co ich stanowisko pracy bywa zagrożone (z wyjątkiem właścicieli, ale i tu w związku z różnymi aspektami wiemy, że to nie takie proste)
-bywa, że muszą gasić pożary, które normalnie by ich nie dotyczyły
-muszą być mistrzami komunikacji, dyplomacji i strategii
-często zazdrości się im statusu, stanowiska i benefitów, a nie widzi kosztów
-są narażeni na ogromny stres
-nie czują się rozumiani przez innych, bo nie wszystkimi informacjami mogą się chociażby podzielić
-bywają samotni w świecie pełnym ludzi
-muszą być zawsze w formie, a przecież także są tylko ludźmi.
Czasem mówi się, że młodzi ludzie nie chcą mieć aspiracji, bo nie planują takiego rozwoju kariery jak poprzednie generacje. Ja często zauważam jednak, że Ci świadomi, mają już przykład starszych kolegów i koleżanek czym taki sukces jest przypłacony. Szacując po prostu im się to nie opłaca. Tym bardziej, że dzisiaj nie trzeba być menedżerem żeby dobrze zarabiać, bo rośnie coraz większa rola ekspertów. Takie stanowisko nie jest równie stałe co jeszcze kilkanaście lat temu, bo aby w przyszłości dobrze odnajdywać się na rynku warto co jakiś czas zmieniać firmę, czyli w pewnym sensie zaczynać wszystko od nowa. Trudniej też motywować pracowników zarówno ze względu na aktualne czynniki, jak i czasem brak możliwości wprowadzenia realnych zmian dostosowanych do potrzeb własnego zespołu. Osobiście znam kilku świetnych ekspertów, którzy pomimo możliwości ścieżki zawodowej wewnątrz czy na zewnątrz organizacji nie zdecydowali się na to. Przyczyn jest przynajmniej kilka, ale najczęstszą jest to, że wolą odpowiadać za pracę własną niż innych, mniej się stresować i mieć czas da siebie lub bliskich.
Czy dobrze jest być menedżerem? Oczywiście, że tak. Jest wiele plusów takiej roli – chociażby realnie większy wpływ decyzyjny, duża satysfakcja i większe pieniądze. To także ciągły rozwój, powiększanie kompetencji i możliwość wdrażania własnych strategii, opracowywania wizji i mierzenia tego w praktyce. Poza tym status i możliwość delegowania sporej ilości zadań, by móc rozwijać te strategiczne.
Samotni handlowcy? Przecież wciąż mają kontakt z ludźmi.
Nie od dziś wiadomo, że najgorsza samotność to ta wśród ludzi. Dobrzy handlowcy (niezależnie od stanowiska pracy, bo przecież wszyscy coś sprzedajemy😊 często są komunikatywni, uśmiechnięci, profesjonalni. Mają rozwinięte różne umiejętności interpersonalne. W lepszych firmach także są wyznacznikiem pewnego statusu, ponieważ reprezentują całą markę, stąd w lepszych firmach dysponują dobrymi samochodami, sprzętem, mają dostęp do różnych gadżetów. Nic jednak nie jest za darmo, zwykle na każdy z nich sami ciężko zapracowują.
-są rozliczani z wyników, więc na koniec dnia to on jest najczęściej najważniejszym wyznacznikiem ich wartości na rynku
-nie zawsze mają wpływ na terminowość i dobrą realizację umów, o które często mocno walczyli (chociaż tutaj jeśli niedociągnięcia są częste sama radzę zmienić na lepszą firmę😊
-są pod dużym wpływem stresu, bo gdy jedne targety i rozliczenia się spinają, licznik zeruje wszystko i rozpoczyna się kolejna gonitwa, a poprzednie dane mają coraz mniejsze znaczenie
-pensja przynajmniej w części opiera się na prowizji a ta bywa zmienna
-duża dynamika pracy – niezależnie czy jest to przedstawiciel mobilny czy terenowy
-Ci najsłabsi będą odpadali, Ci najlepsi też nie mają lekko
-nie są rozumiani przez inne działy w firmie
-pracują wciąż na bardzo wysokich obrotach
-są jednym z ważniejszych działów w firmie, jednak często traktowani przez innych pracowników biurowych jakby byli na niższych stanowiskach.
Naprawdę tak można wymieniać jeszcze całkiem długo. Nie chodzi mi o to aby kogokolwiek zniechęcać do tego zawodu, bo jest to praca piękna, wartościowa, ciekawa. Nie da się jednak ukryć, że na koniec dnia zostają sam na sam z produktem/usługą, klientem i targetem, a ciągłe śrubowanie wyników, roszady terenów, czy presja wyniku działają wypalająco. Mimo tego nie ma nic wspólnego chociażby ze spokojną pracą administracyjną, siłą rzeczy więc, aby dziś skusić do siebie naprawdę dobrego handlowca, trzeba umieć go docenić, potrafić zatrzymać, słuchać i pomóc mu się rozwijąć. Najczęściej bowiem Ci dobrzy albo awansują, albo stopniowo dzięki rozwiniętej pasji zmieniają ścieżkę kariery, bo rzadko jest to praca na całe życie.
Sama przez większość swojej pracy zawodowej byłam albo handlowcem, albo zarządzałam ludźmi. Miałam to szczęście, albo tak dobrze wybierałam, że pracowałam dla dobrych organizacji. Wiem jednak, że nie wszyscy tak mają.
To naprawdę piękna i ciekawa praca dająca ogrom satysfakcji. Z wielu względów – chociażby innych możliwości rozwoju, powstawania ciekawych gałęzi biznesu, nie jest to już praca tak intratna jak kiedyś. Jeśli więc masz dobry zespół, doceń go i rozwijaj, bo to obecnie mocno poszukiwane umiejętności na rynku, które myślę, że niedługo będą zarezerwowane dla klienta premium.
Być przedsiębiorcom w świetle ciągłych zmian
W swojej pracy mam styczność z różnego typu przedsiębiorcami – od jednoosobowych działalności gospodarczych, przez firmy rodzinne i małe organizacje do dużych firm. Nikt chyba, kto prowadzi działalność nie powie, że jest to łatwe zadanie.
-konkurencja
-trudność pozyskania dobrych i lojalnych pracowników
-zmiany podatkowe
-inflacja
to tylko niektóre problemy dzisiejszych przedsiębiorców. Choć to oni płacą największe podatki i sami dbają o rozwój biznesu, wciąż są przedstawiani jako wyzyskiwacze i muszą wykazywać się nie lada kreatywnością aby rozwijać biznes lub po prostu przetrwać. Społeczeństwo poprzez retorykę mediów jest nastawiona do nich antagonistycznie, nie potrafiąc często odróżnić przychodu od dochodu. Niestety sporo z tych uczciwych nie daje rady z presją, zmianami i przeczołgani przez covid, wymęczeni zmianami nie zawsze mają siłę walczyć o wszystko ze wszystkimi. Część z musu redukuje etaty, szczęśliwcy je mnożą, nie będąc w pełni pewnymi rezultatów, niektórzy zamykają działalność lub znajdują inny sposób aby móc się utrzymać nie ponosząc tylu kosztów (chociażby mój klient, który przekwalifikował działalność w której zatrudniał ludzi, redukując etaty i wynajmując powstałą w ten sposób swoją przestrzeń magazynową – mały nakład, zyski praktycznie identyczne).
Obserwując to pamiętajmy, że nie wszyscy muszą być, są ani będą przedsiębiorcami. Praca i rynek regulują się dzięki nim, więc warto ich wspierać, bo to oni generują miejsca pracy i wysokie podatki.
Dziś przedstawiłam Wam może drugą ciemniejszą stronę bycia handlowcem, menedżerem, czy przedsiębiorcą. Warto jednak się nad tym zastanowić, nie po to aby licytować się kto ma gorzej, bo przecież każda praca ma swoje lepsze i gorsze strony, ale po to by widzieć szerszy kontekst. Czasem widzimy to co chcemy widzieć, lub siłą rzeczy chłoniemy informacje z zewnątrz, tworząc stereotypy, że „szef to ciemiężyciel”, „handlowiec to cwaniak”, a „przedsiębiorca dorabia się kosztem innych”. Chcemy być doceniani za swoją pracę – doceniajmy więc także pracę innych, bo warto. W końcu praktycznie każdy chce dobrze wykonywać swoją pracę – pozwólmy sobie na szerszy kontekst, zanim ocenimy kogokolwiek z tej kategorii. W przeciwnym razie wygląda to jak negatywne ocenianie kierowców jadących poprawnie przez pieszych bez prawa jazdy😊.
Moim zdaniem są to jedne z najciekawszych, najbardziej satysfakcjonujących ale i najtrudniejszych w dzisiejszym świecie ról, z czego po prostu warto zdawać sobie sprawę. Nie zazdroszcząc ani nie żałując a wspierając i dopingując się wzajemnie😊.
Tradycyjnie,jak co piątek rekomenduję Wam książkę. Tym razem jest to „Potęga Teraźniejszości”, którą napisał EkhartTolle. Polecam!
Jeśli chcesz ją przeczytać, napisz do mnie, udostępnię Ci ebooka. Podpowiadam Ci także dobre rozwiązanie na przyszłość, aby nie przegapić kolejnych rekomendacji i ebooków. Na mojej stronie > www.MonikaSkrodzka.pl znajdziesz miejsce do pozostawienia swojego adresu mailowego.
Zdaję sobie sprawę, że już zajawiałam ten temat, ale ze względu cel pozwalam sobie raz jeszcze:)Przypominam, że w czwartek 29.11. o 20.00 na moim zawodowy profil na LI TUTAJ będzie można wysłuchać mojej rozmowy z kimś zupełnie wyjątkowym. Wprawdzie aktualnie jeszcze spoza biznesu – ale wierzcie mi jeszcze o niej usłyszycie. Moją rozmówczynią w ostatnim tegorocznym wydaniu #Monikapoleca będzie 6- letnia Zosia i jej rodzina. Porozmawiamy o marzeniach i o wyzwaniach. Tym razem mam nadzieję, że wspólnie damy szansę Zosi na realizację jej marzeń. To wydarzenie będzie inne niż wszystkie, bo oprócz miło spędzonego czasu, pierwszy raz poproszę Was o podzielenie się także zawartością portfela. Każda złotówka podbija zbiórkę i przybliża dziewczynkę do operacji, jednak każdy dzień tę szansę zaprzepaszcza. Tym razem nie cedujmy na innych – zainwestujmy 10 zł. W uśmiech dziecka, zaraportujmy to pod wydarzeniem, dajmy znać innym, dzięki czemu zwiększymy jej szansę na szybką zbiórkę.
Link do zbiórki: